Opowiadania erotyczne :: ONE XV

Rano Jan niemal nieprzytomny i zdezorientowany wyskoczył z łóżka, nie mógł przez kilka sekund uprzytomnić sobie, gdzie jest. Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie wczorajszego wieczoru. Teraz Krysi przy nim nie było, bo w kuchni szykowała swemu gościowi śniadanie do pracy! Ubrana w koronkowe figi i prześwitującą muślinową koszulkę wyglądała bardzo pociągająco i kusząco. Nie miał jednak czasu na pieszczoty, pożegnali się więc czule i wyleciał z mieszkania jak z procy. Obiecał, że dzisiaj też będzie, zaraz po powrocie z pracy trochę ogarnie się w hotelu i przyjedzie. W autobusie jeszcze raz przeżywał tę dziwną noc. Był z bardzo ładną, atrakcyjną kobietą w łóżku, leżała koło niego naga, masowała jego przyjaciela i to wszystko. I to wszystko? Tak, to wszystko. Może dzisiaj będzie coś więcej?
Wysiadł przed hotelem, Zenek już się niecierpliwił.
Gdzie byłeś całą noc?!? Już cię chciałem na milicję zgłosić, że zaginąłeś!
Zenuś, jaką miałem nockę, nie uwierzysz!
Bzykałeś się z tą czarnulką z dancingu! Ładna dziewucha, a ciało ma jak modelka. Pewnie rakieta w łóżku, co?
Przestań, nie było nic z tego.
Pierdolisz! Co mi tu, Jasiu, kit ciśniesz, nie wierzę w to.
Serio, nie kochaliśmy się. Ale dzisiaj też jadę do niej… A ty jak? Mężatka zadowolona?
Nawet bardzo, dzisiaj zostaję u niej na noc!
No proszę, tylko żebyś rano nie przywitał się z jej mężem! - roześmiali się obaj.
Czas w pracy płynął jak krew z nosa, zegarek stał w miejscu. Wreszcie służbowy autobus zawiózł całą ekipę do hotelu. Tam w ekspresowym tempie Jan przebrał się, wykąpał i już po kilkunastu minutach nie jedząc obiadu był w autobusie. Wiedział, że Krystyna skończyła pracę godzinę wcześniej od niego, powinna być już w domu. W miejskim autobusie stał w niesamowitym tłoku, panowały upał i duchota, w kilka chwil spocił się cały
No i po co się kąpałem? – pomyślał.
Nie ujechali daleko. Po kilku przystankach autobus zatrzymał się i kierowca wyłączył silnik. Przed nimi droga była zblokowana przez dwa auta, które miały kolizję, nie zanosiło się, że ruch zostanie szybko przywrócony. Milicjanci jak wszędzie tak i tutaj mieli masę czasu, oni byli wtedy władzą.
Wyskoczył z autobusu, wolał resztę drogi przebyć pieszo, zakładał, że i tak będzie szybciej. Pamiętał, że wracając z dancingu szli jakimś skrótem, który teraz przypominał sobie patrząc na mijane budynki. Już był przy bloku Krystyny, już dzwonił do drzwi. Otworzyła je natychmiast, wciągnęła go do mieszkania, pocałowała. Na głowie miała turban z ręcznika, widocznie myła głowę.
Poczekaj chwileczkę, zaraz wychodzimy, tylko dosuszę włosy.
Wychodzimy? – Jan był bardzo zawiedziony – a dokąd?
Do mojej mamy.
Gdzie? Do twojej mamy? A tam w jakim celu?
Odbierzemy Marka ze szkoły, zaprowadzę go do mamy i wracamy tutaj. Jest jeszcze w szkole, bo miał dzisiaj SKS i kółko matematyczne.
Kiedy odbierzemy Marka? – spytał z troską Jan.
Nie musimy, rano pójdzie do szkoły od mamy, mają jakiś spektakl teatralny, nie musi mieć podręczników, a ciuchy na przebranie sam zaniosłeś.
Tak tylko pytam, bo chciałem wiedzieć, ile czasu mamy dla siebie...
Nie przejmuj się, mamy dużo tego czasu.
A ja po co tam mam iść z tobą, nie będą zdziwieni?
Nie, nie będą. Mama wie, że poznałam jakiegoś mężczyznę i cieszy się, że nie jestem sama. Tak, mówiłam też, że nie wiem, jak się to skończy, ale mamuśka jest bardzo wyrozumiała. Bracia też są ciekawi potencjalnego kandydata na szwagra.
Nie dostanę od nich po pysku?
Spokojnie, oni są bardzo pokojowo usposobieni.
Prawie pobiegli do babci Marka, zostawili chłopca pod jej opieką i trzymając się za ręce prędko wrócili do mieszkania Krysi. Jan nie poznał braci dziewczyny, wyszli obaj kolka minut przed ich przyjściem, ale mama przyglądała się chłopakowi z zainteresowaniem.
Chyba spodobałeś się mamie, jak wychodziliśmy mrugnęła do mnie porozumiewawczo! - Dziewczyna objęła Jana w pasie i cmoknęła w policzek.
Dobrze, że nie było chłopaków, bo przyznam się tobie, że trochę się obawiałem tego pierwszego spotkania – oddał całusa
Nie gadaj już tyle, puść wodę do wanny. A może wyniesiesz śmieci?
Nie protestował. Złapał wiadro i pomaszerował do śmietnika. Było już prawie ciemno, więc zanim znalazł kubeł minęła dłuższa chwila, a on chciał jak najszybciej być z Krysią. Bardzo podobała mu się ta dziewczyna. Bardzo zgrabna, ładna, miała ciemną karnację skóry, czarne oczy i burzę kruczoczarnych, długich włosów na głowie; taki typ latynoski. Wbiegł na górę, postawił wiadro w kuchni.
Wejdź do wanny, ja się już wykąpałam – Krysia wyszła w podomce z łazienki – na wieszaku masz ręcznik.
Kąpiel trwała kilkanaście sekund. Wytarł się do sucha, owinął w ręcznik i wszedł do pokoju. Zdziwił się bardzo. Okno było zasłonięte, światło zgaszone, na półkach i na segmencie pozapalane świeczki. Obok świeczek na stole zobaczył otwartą butelkę Martini i dwa kieliszki zapełnione do połowy. Wcześniej pochwalił się, że bardzo lubi ten rodzaj alkoholu, widocznie dziewczyna zapamiętała. Krysia w pięknym komplecie koronkowej bielizny, podpierając się na łokciu leżała na boku na rozścielonym łóżku i zalotnie uśmiechała się do Jana.
Niespodzianka – wyszeptała, poklepując prześcieradło obok siebie – chodź tutaj, na co czekasz?
Nie czekał. Z uśmiechem skoczył w jej stronę, w locie zdarł z siebie opasujący go ręcznik. Porwał dziewczynę w objęcia, obsypał pocałunkami. Nagle zatrzymał się w tej szalonej wycieczce ustami po jej ciele. Delikatnie odsunął ją od siebie, popatrzył w oczy. Uśmiechnęła się zażenowana
Nie podobam się tobie? Ten komplecik kupiłam dzisiaj specjalnie na dzisiejszy wieczór!
No coś ty, jesteś rewelacyjną dziewczyną! Fantastycznie w tym wyglądasz! Szkoda, że za chwilkę zdejmę wszystko z ciebie, a przecież to bardzo ładna bielizna.
Więc co się stało? Nie musisz się obawiać, zabezpieczyłam się – ciągle nie wiedziała, w czym rzecz.
Nic się nie stało, tylko nie chcę się spieszyć, chcę się tobą... hmmm... delektować.
Zniżył się do niewielkich, jędrnych piersi, jego język wirował wokół sterczących sutków, to delikatnie je trącał, to ssał. Zaczął zsuwać się niżej, dotarł do maleńkiej kępki miękkich włosów w kroczu. Pachniały dobrym mydłem i jej kobiecością. Jan zanurzył palec w bardzo mokrej i zadziwiająco ciasnej szparce, potem delikatnie, acz z pewnymi trudnościami z powodu ciasnoty wsunął drugi. Krysia westchnęła głośno, jej ciało wyprężyło się z rozkoszy. Lizanie szparki, ssanie delikatnych płatków cipki doprowadzało ją do granic przyjemności. Ciało dziewczyny drżało, jęczała głośno, przygryzając kciuk. W pewnym momencie wcisnęła swoją dłonią jego palce w mokrą szparkę, aż syknął z bólu, zacisnęła mocne uda. Pomyślał, że połamie mu penetrujące pipkę paluchy, nie mógł wyrwać zakleszczonej ręki. Zaczęła podrzucać biodrami, ciągle ściskając udami jego dłoń. Wreszcie opadła na poduszki.
Jezu, co to... co to było? – jej głos drżał, połykała końcówki wyrazów, oddychała bardzo szybko i bardzo głęboko.
Nie wiesz? To się nazywa orgazm. - Jan roześmiał się rozradowany, że tak szybko udało mu się podniecić dziewczynę.
Jak się nazywa to wiem, ale nie miałam pojęcia, jak się to przeżywa – uśmiechnęła się nieśmiało, jakby z zawstydzeniem.
Że co? Przecież nie masz piętnastu lat, kochałaś się chyba nie raz, więc musiałaś to poznać!
Niestety. Mój były niby-mąż był moim pierwszym i – czego bardzo żałuję – niestety jedynym mężczyzną, do tego był kiepski w łóżku, nie umiał się mną zająć, a jak zmajstrował Marka to już zupełnie przestał się mną interesować. Po porodzie, bywało, że kochaliśmy się - o ile to można nazwać kochaniem – może trzy razy, ale to był koszmar. On wolał rżnąć panienki przed dwudziestką, a ja byłam od sprzątania, prania i gotowania obiadów – mówiąc te słowa cały czas całowała leżącego Jana po całym ciele, trochę dłużej zatrzymując się przy jego nabrzmiałym, pulsującym penisie
Hmmm, współczuję. Ale to był wstęp, teraz poznasz prawdziwą rozkosz… - mężczyzna delikatnie odsunął Krystynę od siebie.
Przeturlał ją na plecy, podniósł do góry smukłe nogi i rozwarł je szeroko. Dziurka rozchyliła się zapraszająco. Sterczący członek trafił bezbłędnie na swoje miejsce. Wcisnął się prawie połową długości do środka, ale nie spodziewał się, że będzie aż tak ciasno! Wszedł trochę głębiej, przytrzymał jej ręce, zaczął rytmicznie poruszać się, patrząc w zamglone oczy dziewczyny. Nie wchodził cały w gorącą szparkę, nie chciał sprawić bólu swej kochance, tak była ciasna; liczył, że z czasem rozciągnie pipkę na tyle, że będzie mógł penetrować gorące wnętrze całą długością! Wiedział, że teraz nie potrwa to zbyt długo, bardzo dawno nie wykorzystywana cipka niesamowicie podniecała Jana. Kilkanaście sekund później Krystyna zaczęła wrzeszczeć, nakrył ją szybko poduszką, po krótkiej chwili sam zwalił się całym ciałem na dziewczynę, zawył w tą samą poduszkę, podrzucały nim dreszcze orgazmu; dysząc ciężko położył się obok kochanki.
Matko, co mi zrobiłeś? Zaraz się rozsypię, tak mną w środku trzęsie! - ledwo wysapała Krystyna – jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłam takiego czegoś!
To ty doprowadziłaś mnie na szczyt! Masz tak ciasną cipkę, jakbyś była dziewicą! - Jan ledwo zipał.
Co się dziwisz, kilka lat nie używana. Niekiedy robiłam sobie dobrze, ale teraz wiem, że bardzo nieudolnie, bo nigdy nie doprowadziłam się do orgazmu. Kiedy czułam, że robi się fajnie – przerywałam.
Nauczę cię, jeśli chcesz, jak zająć się sobą, a jak facetem. Chcesz?
No pewnie! Od czego zaczniemy naukę?
Poczekaj, daj mi odsapnąć, wypompowałem się do ostatniej kropli.
Nie widzę, a zdaje się, że kutasek podnosi główkę, więc jesteś gotów? - pogłaskała powstającego penisa.
Z tobą zawsze! Ale teraz ty zajmiesz się mną, ok?
A co mam robić? – uśmiechając się, delikatnie masowała sterczącego rumaka.
Pomyśl, wykaż jakąś inwencję!
Pochyliła się, liznęła główkę rosnącego ciągle penisa.
Mogę? - lubieżny uśmiech zagościł na jej twarzy.
Też pytanie! Jestem cały do twojej dyspozycji, działaj!
Polizała go znowu ostrożnie, ustami objęła główkę, wsunęła go sobie głębiej. Czuła, że członek jeszcze bardziej rośnie i twardnieje; rośnie do tego stopnia, że zaczęła mieć problem z objęciem go całego, po chwili już krztusiła się, odsunęła głowę.
Słodki – wyszeptała i objęła ustami. Tym razem poszło lepiej, już się nie dławiła.
Zajęła się nim tak, jak przedtem. Patrząc Janowi w oczy zaczęła go onanizować pomagając sobie ustami i językiem; najpierw bez pośpiechu, pomału, za chwilę z każdym ruchem zwiększała tempo. Chwycił ją za dłonie odsunął je od siebie, mogła to robić tylko ustami. Przesuwała głowę do przodu, do tyłu i znowu do przodu, włosy falowały w tym dziwnym rytmie, piersi podskakiwały zachęcająco, więc je ujął w dłonie. Znowu zbliżał się do wytrysku, był ciekawy, jak Krysia zareaguje na spermę w buzi. Chwycił więc mocno jej głowę, przytrzymał, sam zaczął prawie gwałcić namiętne usta. Doszedł. Nie był to tak potężny wytrysk, jak pierwszym razem, ale i tak duża ilość spermy opuściła jego nabrzmiałe jądra. Nie odsunęła głowy. Cienki strumyk gorącego nasienia popłynął z kącika ust, nie była w stanie wszystkiego połknąć. Przestał się ruszać, to ona przejęła inicjatywę. Ssała jeszcze zawzięcie przez chwilkę, aż poczuł lekki ból. Ostrożnie odsunął się od Krysi, uśmiechnął się.
Jesteś mistrzynią! I ty mówisz, że nigdy tego nie robiłaś? Nie wierzę.
Daję słowo, to był mój pierwszy raz, naprawdę! Chyba nie będę jadła kolacji, tak mnie nakarmiłeś. Jesteś taki… słodko - kwaśny. Od czego zależy smak spermy? Chyba od diety, prawda?
Chyba tak, nie zastanawiałem się nad tym. A teraz moja kolej. Tylko mi głowy nie urwij!
Zanurkował między rozwartej uda. Lizał, ssał, masował jej cipkę, po chwili znowu krzyczała w poduszkę…
20%
2368
Dodał janeczeksan 25.09.2020 20:00
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Sąsiadka cz.1

Mieszkam w małej wsi, jakiś czas temu domek obok wprowadzili się nowi sąsiedzi. Małżeństwo około pięćdziesiątki przynajmniej na tyle wyglądali. Przez moje okno w pokoju było widać jak sąsiedzi krążą na podwórku czy w domu. Gdy rano codziennie wychodziłem na autobus do szkoły, widziałem jak sąsiad wyjeżdżał pewnie do pracy. Jak wracałem ze szkoły to zawsze wracał do domu wraz z żona. Pewnego dnia spóźniłem się na autobus powrotny i niestety czekałem prawie... Przeczytaj więcej...

ONE XLII

Pewnego letniego dnia spotkał na swej drodze anioła... Tak, to był anioł! Dziewczyna miała może dziewiętnaście - dwadzieścia lat (potem okazało się, że ma dwadzieścia jeden), śliczną buzię dziecka, burzę blond loków upięła w luźny koński ogon, niesamowicie zgrabna, dość wysoka, z pupcią jak dwa orzeszki – i tak małą i tak twardą; ze sterczącym, podskakującym przy każdym kroku jędrnym biustem pod lekką, zwiewną, niezbyt długą sukienką. Nie miała biustonosza... Przeczytaj więcej...

Zalety niewidzialności

Od zawsze byłem niewidzialny. Nie w sensie zagubionego, wyśmiewanego przez wszystkich nastolatka decydującego się koniec końców na jakieś desperackie zakończenie swojego życia - naprawdę niewidzialny, przeźroczysty, tak jak duch! Jedyną różnicą była moja materialna postać, nikt nie mógł mnie zobaczyć, jednak każdy mógł dotknąć. Zazwyczaj sprawiało mi to same problemy, jednak nie w tej historii ;) Mieszkam w ogromnym domu na przedmieściach, dla wielu sąsiadów jest to... Przeczytaj więcej...