Opowiadania erotyczne :: Spełnienie

Jak miło… Patryk. Od jakiegoś czasu ich spojrzenia były coraz bardziej przenikliwe kiedy widzieli się na korytarzach firmy mijając, kiedy witali się, kiedy przybijali żółwika lub ściskali dłonie. Raz nawet przechodząc w ciasnym korytarzu Tomasz Biel ujął biodra stojącego i rozmawiającego z kimś Patryka niby przez chwilę, niby by się zmieścić koło dystrybutora z wodą. Przez ułamek sekundy poczuł jego kości biodrowe, zapamiętał to na długo i wciąż o nich myślał, myślał o chudym, kościstym Patryku, który spoglądał tęsknie i gorąco w jego oczy szukając i odwzajemniając spojrzenia. Kiedyś ten dzień musiał nastąpić, kiedy namiętność wzbierze się wielką falą, kiedy otworzą się przed sobą i padną w ramiona. Bez wątpienia coś iskrzyło.

Starszy o prawie dwadzieścia lat Tomasz odzyskiwał przy nim swój młodzieńczy wigor i przez chwilę zapominał swojego odbicia w lustrze widząc się w myślach równie młodym jak Patryk. Patryk Alan Gądecki, student na stażu. Tomasz wierzył w nieprzypadkowe rzeczy, wierzył, że anagram jego drugiego imienia wskazuje drogę jego szczęściu. Pragnął mężczyzny, pragnął, chłopaka, a najbardziej pragnął dziewczyny z kutasem, bo te z pizdami sprawiły mu ostatnio wiele rozczarowań.

W poszukiwaniach idealnego kochanka już nie miał znaczenia ani wygolony rów, ani rozmiar kutasa, mógł być też duży i długi, byle by tylko jego sperma pachniała jak jego własna najwspanialszą delikatnością i tą spermę Patryka chciał jak najszybciej mieć w ustach i na twarzy połykając ją, by mieć ją w sobie łapiąc ten moment, tą chwilę, kiedy wystrzelona z wielkim ciśnieniem sperma spłynie do gardła.

I w końcu impreza firmowa, muzyka, alkohol, tańce. Rozmowy o pracy i opowieści wypełnione testosteronem kolegów, najebane brzydkie laski z pracy i ogólnie zwałka, kolejne piwo i kolejny kibel i znów tłok i mało miejsca i Patryk w korytarzu i ich wzrok nie dwuznaczny i to musi być ta chwila. Szybki rekonesans, żadnych ludzi z działu, sami obcy, najebane tępe wzroki nie widzą nic więcej, kurwa, to chyba już teraz.

Patryk chwycił dłoń Tomasza i wciągnął do kabiny. Szybkim ruchem zasunął zasuwę i objął Tomasza czule zbliżając usta do jego ust i pocałował. Roztopił się w cieple jego ust wilgoci. Czas zwolnił potęgując wrażenia, poczuł to, chuj mu skamieniał. Coraz bardziej, coraz łapczywiej wtulał się w Patryka czując jego kości, trzymając do mocno i głaszcząc pośladki, plecy i szyje poznając jego ciało, obrysowując mapę jego doznań, czując zapach i smak, kurwa, jaki on pyszny! Twarde kutasy napierały na biodra zmysłowo w zmysłowym ruchu. Tomasz Biel chciał faceta i teraz go ma. Takiego jakiego sobie wymarzył. Szczupłego, chudego z pięknymi zębami, tyle ciała do całowania!

Sięgnął ręką w kierunku jego spodni, by poczuć kutasa, którego tak bardzo pragnął. Jest! Twardy jak jego. Patryk też już był dłonią przy jego rozporku i otwierał wszystkie przeszkody zbliżając się do przełomowego momentu wyjęcia kutasa i objęcia go dłonią. Pożądanie rozpalało Tomasza, był coraz bliżej, choć łatwo nie było, tak blisko siebie byli, pragnął kutasa Patryka tak samo jak on jego. Całując się dalej ich członki twarde, nabrzmiałe dotknęły się, dwóch gości pieściło swoje penisy nawzajem stale się całując przytulając.

Każdy z nich był szczęśliwy, podniecony, oddychali szybko czerpiąc przyjemność z wzajemnej masturbacji. Tomasz Biel czuł, że trzeba pójść dalej, że przecież nie będą tak walić sobie w nieskończoność, że trzeba iść dalej i by w końcu poczuć upragnioną spermę strzelającą do gardła, jej smak i zapach i drżenie tryskającego kutasa. Oparł Patryka o ścianę i klęknął przed nim zdzierając w dół spodnie i bokserki, by łatwiej ogarniać jego sterczącego kutasa, złapał go w palce, przycisnął do brzucha, polizał go od wora po sam czubek i wsadził do ust uważając by nie zadrapać. Miał go. Miał kutasa Patryka, więc miał całego Patryka.

Jak to dobrze, że kutas Patryka nie był gruby, ale dość długi i cienki. Chciało się brać do ust i pieścić. Czuł delikatną skórkę napletka, lizał ją do spodu, ujście chuja i główkę, było rozkosznie. Rękami obejmował jego pośladki i przez cały czas nie mógł się oderwać od jego kutasa. Młody penis. Wygolony. Sama rozkosz. Sięgał po gardło dławiąc. Ale to miłe było. To nie palec w gardle do wyrzygania, to czyjś kutas w jego ustach, niecodzienny, zakazany, grzeszny, tym bardziej podniecający.

I jego kutas wciąż sterczący, twardy i pulsujący, by dać Patrykowi possać, ale kto pierwszy komu się zleje w usta i czy jak on Patrykowi się zleje, to czy da radę w podnieceniu swym przejąć spermę Patryka do gardła, czy to wszystko się uda, a bał się, że nie. I czy Patryk mu obciągnie kiedy sam już się zleje, czy będzie musiał sam się zaspokoić waląc konia pod zapinającego spodnie Patryka i czemu nie było nic więcej, bo przecież chciałby zwalić się Patrykowi do dupy, chciałby go zapiąć, ale nie miał poślizgu…

Nie, to wszystko nie miało znaczenia. Pierwszy raz od wielu żadne myśli nie zaprzątały mu głowy, nie mąciły doznać, jakby zupełnie się wyłączył całym sobą przeżywając rozkosz cudownego sensu, ciała Patryka, jego wilgotnej główki penisa, lekko słonego od pierwszych wypuszczanych soków podniecenia. To wszystko notował Tomasz waląc konia jedną ręką drugą między nogami wbitą w wąskie pośladki Patryka i obciągając twardego kutasa Patryka.

-Już nie mogę, zaraz się spuszczę… -wycedził Patryk przez zęby starając się z całych sił przeciągnąć rozkosz.

-Śmiało- Odpowiedział Tomasz wyjmując na chwilę cudownego kutasa z ust, by po chwili znów go lizać, wbijać się na niego głęboko. I jest! Gorącą, słodko słona sperma zalała gardło Tomasza. Patryk znieruchomiał, naprężył się starając się nie krzyczeć, biodrami dalej napierał, ruchał usta Tomasza wyciskając ostatnie krople przyjemności. Tomasz wszystko połknął niezmiernie szczęśliwy, zadowolony i podniecony. Było to takie intymne, niecodzienne, niepowtarzalne i do tego czasu nieosiągalne. A teraz to ma, ma kutasa Patryka.

-A ty? – spytał Patryk i dodał- Ja to już nie mam siły. Ale daj mi go do ręki- rzekł. Tomasz podniósł się. Stał tak ze sterczącym chujem napinając mięśnie co jakiś czas. Całe ciało Patryka jeszcze drżało jakby sparaliżowane, nie miał siły stać ani ruszać ręką, spojrzał na swojego opadającego kutasa, który wzbił go na granice namiętności, pełni orgazmu, czegoś, co do tej pory nie istniało w jego życiu w najśmielszych erotycznych wyobrażeniach.

Chuj Tomasza stał twardo, Patryk chwycił za niego i zaczął nim ruszać, najpierw powoli, potem szybciej, chwycił do w palce. W tym czasie Tomasz wtulił się w Patryka całując go w szyję i wiele nie trzeba było mu, aby trysnąć na brzuch Patryka, malejącego kutasa i uda kilkoma mocnymi strumieniami. To było takie podniecające, te dłonie na kutasie, sperma na palach, którą Patryk wtarł Tomaszowi w usta i pocałunek.
60%
5494
Dodał TomaszBiel 11.05.2020 12:36
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Karol

Z Karolem znaliśmy się od dzieciaka. Zabawne było to, że jego starszy brat przyjaźnił się z moim starszym bratem, podobnie jak jego siostra z moją. Koniec końców my też musieliśmy się zakumplować, czemu sprzyjał fakt, że mieszkaliśmy niemal po sąsiedzku. Choć wspólne zabawy pokrzyżowała przeprowadzka mojej rodziny nieco dalej - nasze relacje nie zmieniły się. Pokrzyżowała je dopiero "dorosłość". Ja wyjechałem na studia i już tak często nie bywałem w rodzinnym mieście... Przeczytaj więcej...

Tresura cwela nr 2

Włochaci faceci są męscy. Lubię jak mężczyzna ma dorodne włosy na nogach, klacie, ale mega mnie jara również nieogolony kutas i jaja. Zanurzanie ryja w przepoconych i ospermionych łonowcach jest mega podniecające. Stąd bardzo dobrze wspominam jedno spotkanie z masterem. Żaden z nas nie miał lokum więc padło na plener w wieczornych godzinach. Była zima. Na dworze był śnieg i mega zimno, ale chcica robi swoje. Umówiliśmy się mimo wszystko na auto. Podjechał o wyznaczonej godzinie... Przeczytaj więcej...

Rozdział I: Jak zostałem suką mojego dobrego koleg...

Mam na imię Darek, od kilku lat jestem suką mojego dobrego kolegi Marka ze szkolnej ławki, a wszystko zaczęło się pewnego parnego letniego wieczoru dawno dawno temu, kiedy siedzieliśmy sobie wieczorem pijąc piwko i gadając jak zwykle o głupotach. Z Markiem znaliśmy się od czasów I klasy Technikum, mieliśmy wielu wspólnych znajomych, bywaliśmy u siebie w domach, znaliśmy swoich rodziców, braci, siostry, byliśmy w końcu dobrymi przyjaciółmi, i do końca szkoły siedzieliśmy... Przeczytaj więcej...