Opowiadania erotyczne :: Współlokatorka (całość)

Jedna z moich koleżanek, Kasia, studentka 5. roku co jakiś czas się ze mną spotykała. Była to relacja niezobowiązująca, choć często zachowywała formę randki: kawa tudzież kino albo spacer i potem seks. Czasem u mnie, czasem u niej, niekiedy zostawało jedno u drugiego na noc, by rano zacząć dzień od seksu. Żadne z nas nie pytało czy drugie sypia z kimś innym. Po prostu typowy „friends with benefits”.

Kasia z wyglądu była zwyczajną dziewczyną: szatynka, włosy proste, do ramion, piersi w rozmiarze około 65-70B (w obu rozmiarach staniki ma), wzrost koło 165 cm, generalnie szczupła, czego efektem był dość płaski tyłek. Wyglądał nieco lepiej gdy się wypinała, a że na pieska było jej ulubioną pozycją, to często właśnie z tej perspektywy ją widziałem i posuwałem. Uwielbiała też smak spermy, co oznaczało że każdy seks się kończył w jej ustach.

Tak w połowie stycznia się spotkaliśmy na kawę, choć była to szybka kawa i, ponieważ było bliżej, trafiliśmy do jej mieszkania. Wynajmowała je razem z koleżanką z liceum - Agnieszką, która po licencjacie zrezygnowała ze studiów i poszła do pracy. Wpadliśmy do Kasi pokoju i już po paru minutach gry wstępnej jęczała posuwana od tyłu. Seks z Kasią był bardzo w porządku, bez większego szału czy wyjątkowości – po prostu stosunek dwojga ludzi wiedzących co lubią i czego oczekują od partnera w łóżku. Tym razem nie było inaczej. Można by wręcz powiedzieć, że schemat w jej mieszkaniu był niezmienny: seks u niej w pokoju z finałem w buzi, wspólny prysznic przeradzający się w seks, zakończony oczywiście w Kasi ustach i sen. Znając się od lat z Agnieszką, Kasia nie specjalnie hamowała swoje jęki – co zresztą bardzo mnie podnieca.

Poranek był tym razem inny. Zazwyczaj Kasia wykorzystywała moją poranną erekcję do swoich celów, zarówno seksualnych jak i „śniadaniowych”. Tego jednak dnia zaspała, wypadła z łóżka jak oparzona i zaczęła się szybko ubierać.

- Co się stało? – zapytałem.

- Muszę lecieć, o 8 mam ćwiczenia i zaliczenie…

- Chodź do łóżka to ja cię zaliczę – powiedziałem odsuwając kołdrę by pokazać moją gotowość do działania.

- Chciałabym, ale muszę lecieć – widać było że się bardzo śpieszy bo ubierała ciuchy wręcz przypadkowo – wypij kawę, może Agnieszka ci zrobi jakieś śniadanie, a później się zdzwonimy. Pa!

I tyle było jej widać. Trzasnęły drzwi wejściowe, a ja zostałem sam w jej pokoju. No nic, trzeba było się ogarnąć. Zdążyłem się podnieść z łóżka i zacząłem się rozglądać po pokoju w poszukiwaniu części mojej garderoby, gdy usłyszałem głos Agnieszki:

- Hej, co Kaśkę tak ugry… - tu przerwała a ja spojrzałem w stronę niezamkniętych przez „uciekającą Kaśkę” drzwi pokoju. Stała w nich Agnieszka w szarym szlafroku.

A ja stałem na środku pokoju Kaśki.

Nago.

I kutas też wciąż mi stał….

Agnieszka wpatrywała się w niego dobre trzy sekundy nim wymamrotała „Przepraszam” i odwróciła się w stronę kuchni.

Nie powiem, zamurowało mnie. Tego się nie spodziewałem. Poranna erekcja zaczęła zanikać
40%
6586
Dodał vip999 25.10.2019 06:43
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Przejażdżka traktorem

Dawno tutaj nie pisałam. Wiele się pozmieniało w moim życiu, rozstałam się z chłopakiem.... I tutaj będę chciała opowiedzieć pewną historię, która po części doprowadziła mnie do tego że nasze drogi się rozeszły. Mateusza zdradziłam, nie będę tego ukrywała, możecie sami to przeczytać. Jego ojciec po naszym wspólnym bzykaniu wyrażał się w samych superlatywach o mnie. Z jednej strony cieszyłam się że w końcu ten człowiek mnie zaczyna jakoś lubić ale z drugiej strony... Przeczytaj więcej...

Prawo natury

Spotykaliśmy się ze sobą pół roku i pokochałam ją. To znaczy wtedy mi się tak wydawało - teraz wiem, że to nie była miłość, tylko zwykłe zakochanie się, zauroczenie plus seks. O tak, tego ostatniego nigdy nam nie brakowało. Jestem jak to mówią - chudy, ale byk, a jedyna imponująca część mojego ciała kryje się w spodniach. Teresie to nie wystarczało – czemu się oczywiście nie dziwię. Ale ja tak naprawdę jestem fajnym facetem, przez większość ludzi łubianym,... Przeczytaj więcej...

Burza

Kilka kolejnych dni było chłodnych i nie można było wybrać się z Bożenką nad "nasze" jeziorko. Toteż ucieszyłem się, gdy środa rozpoczęła się pięknym słonecznym i ciepłym porankiem. Zaraz po pracy ruszyliśmy samochodem nad wodę. Kiedy dojeżdżaliśmy do parkingu nadciągnęła granatowa chmura zwiastująca nadchodzącą burzę. Takie letnie burze nie trwają zazwyczaj długo, więc postanowiliśmy przeczekać ją w samochodzie na leśnym parkingu. Liczyliśmy, że będzie to... Przeczytaj więcej...