Opowiadania erotyczne :: Dwóch masterów gnoi cwela !

Sobotni wieczór. Dzwoni telefon: „Za pół go­dziny masz być u mnie, szmato, będziesz dzi­siaj wyjebany jak nigdy. I się nie spóźnij, bo dostaniesz wpierdol! - powiedział mój Pan.
Przyszedłem punk­tualnie. Zadzwoniłem do drzwi i po chwili zostały otwarte, za­praszając mnie do środka. Pan był wkur­wiony, bo przeszko­dziłem mu w piciu browca. Widząc jego minę padłem na kola­na i zacząłem cało­wać jego stopy w je­biących skarpetach.
- Właź, szmato, do pokoju i się roz­bieraj.
Podczas gdy ja wykonywałem pole­cenie, Pan usiadł w fotelu i kończył piwo, które musiał odstawić, by otworzyć mi drzwi. Usiadłem zupełnie nagi na podłodze.
- No już, szmato, wymasuj swojemu Panu stopy, cały dzień zapierdalałem i potrzebuję odpowiedniej pielęgnacji stóp.
Złapałem z namaszczeniem stopę swojego Pana, a on już się na mnie wkurwił.
- Masz je masować swoim jęzorem, skarpety mają ociekać twoją śliną, psie!
Ostro jebały na odległość, ale lubię ten zapach i wcale mi to nie przeszkadzało. Dokładnie nawilżałem każdy centymetr czarnego materiału, a mój Master powoli kończył piwo.
- Widzę, psie, że się starasz. Pewnie zaschło ci w gardle, chcesz trochę się napić złotego napoju?
- Tak, Panie, proszę, daj pić swojej szmacie.
Pan przyniósł miskę i otwartą puszkę. Była prawie pełna. Wylał jej zawartość do pojemnika i powiedział:
- Masz, pij! Wczoraj odlewałem się do puszki, żeby dać tobie, jak zasłużysz. Nie krzyw się, tylko pij, no już, wszystko masz wypić! Nie pozwolisz chyba, żeby się zmarnowało?
Ponaglany, szybko wypiłem szczyny swojego Pana i ponownie zacząłem wysysać brud z jego jebiących skarpet. Chyba zaczęto go to nieźle jarać, bo nawet nie zauważyłem, kiedy wywalił ze spodni swojego żylastego chuja i zaczął go masować. Po kilkunastu minutach złapał mnie za włosy i przyciągnął do swojego chuja.
- Widzisz, jak się ślini do twojej mordy? Pocałuj go, przecież kochasz kutasa swojego Pana!
Zacząłem lizać sterczącą pałę. Złapał mnie za głowę i nabijał na swój pal. Trochę się krztusiłem, bo za każdym pchnięciem dobijał chyba coraz głębiej.
- Szoruj go mocniej jęzorem! O tak...
Już nie miałem siły. Coraz mocniej się krztusiłem. Myślałem, że się zrzygam na tym chuju. Byłem pod władzą jego kutasa. Bezwładnie nasuwałem się na wała i z powrotem podnosiłem do góry. Pan, trzymając w łapskach moją głowę, nie pozwalał ani na sekundę zjechać jej z chuja. Rytmicznie ruszał moją głową i krzyczał:
- Głębiej, łykaj go! Lubisz to przecież, gnoju!
Zwolnił ruchy. Poczułem, że nadchodzi. finał. Cudem wytrwałem do końca. Oczywiście musiałem cały magazynek spermy połknąć, bo mój Pan nie lubi, jak marnuje się to, nad czym tyle musi się męczyć.
Po spełnieniu odepchnął mnie na podłogę i powiedział, że musi trochę odpocząć, ale niestety nie mógł tego jeszcze zro­bić rozległo się pukanie do drzwi. Pan pośpiesznie wstał, podszedł do szafy, wyjął opaskę i sznur. Związał mi nim ręce z tyłu, a na oczach zawiązał opaskę. Nic nie mówiąc poszedł otworzyć drzwi. Zacząłem się obawiać, co teraz będzie się ze mną działo, ale było już za późno. Leżałem obezwładniony na podłodze, z zawiązanymi rękoma, i byłem skazany na łaskę swojego Pana. Po ostrym ślinieniu się z kutasem, nie miałem nawet siły nic mówić - szczęka mnie potwornie bolała.
- Przyprowadziłem kolegę, szmato, obiecałem mu, że zrobisz wszystko, by jego zaspokoić.
- Teraz masz nas dwóch słuchać, jebany cwelu! – odezwał się ten drugi.
No to już po mnie - pomyślałem. - Po spotkaniu z jednym Masterem ledwo wychodzę o własnych siłach, a co dopiero, jak każą mi służyć sobie obu! Zacząłem protestować, że tak nie miało być, ale natychmiast dostałem ostrego kopniaka od jednego z panów i zrozumiałem, że nic nie mogę zrobić.
- Zamknij się, śmieciu, i nie wkurwiaj nas! Bo jeśli nie, to tak skopiemy ci tę cwelowską dupę, że popamiętasz nas na długo! - poinformował mnie niespodziewany gość.
Obaj usiedli w fotelach, a mój nowy Master rozstawił szero­ko nogi i przyciągnął do swojego krocza. Miał silne, duże łapy i chyba cały był większy od mojego dotychczasowego Pa­na. Nie mogłem ocenić jego sylwetki, ponieważ cały czas miałem zawiązane oczy i nic nie zapowiadało, że Panowie mają zamiar mi je odsłonić. Kiedy moja głowa znalazła się między jego nogami, poczułem ujmujący zapach męskiego krocza. Przycisnął mnie do niego mocniej.
- Podoba się, co? Lubisz ten zapach. Odpowiadaj, cwelu!
- Tak, Panie, to jest najlepszy zapach, jaki może istnieć.
- No to odepnij Panu ryjem spodnie i powąchaj trochę moje slipy. Też ich długo nie zmieniałem.
Posłusznie wykonałem polecenie, a mój nowy ciemiężca szybko zdjął spodnie i został w samych slipach. Przydusił moją głowę do swoich majtek.
- Czujesz, szmato, skarby swojego Pana? Słabo się sta­rasz, cwelu, że jeszcze mi kutas nie stoi! Masz pieścić Panu chuja przez slipy, tak żeby był w pełnej gotowości!
Podczas gdy ja lizałem slipy zaproszonemu gościowi, mój Pan postanowił odwiązać mi ręce, ale nie pozwolił zdejmo­wać opaski z oczu. Sam usiadł z powrotem w fotelu i przyglą­dał się całej sytuacji. A pewnie było na co patrzeć. Lizałem zaszczane i obspermione slipy i powoli wyczuwałem, jak bu­dzi się kutasisko Pana. Materiał był już porządnie przesiąknięty, a kutas ciągle rósł. Byłem trochę przerażony jego wielko­ścią. Był zdecydowanie grubszy od chuja mojego dotychcza­sowego Mastera. Facet, między którego byłem kolanami, w jednej chwili wywalił kutasa na wierzch i zaczął mnie nim bić po mordzie. Ostro zajebało od tego chuja i odruchowo od­rzuciłem głowę do tyłu.
- Co, nie podoba się zapach? Specjalnie dla ciebie go tak długo nie myłem. Masz Panu wypolerować kutasa na błysk.
Zacząłem lizać tego jebiącego chuja, a kiedy już wydawał się czysty, musiałem zająć się lizaniem cuchnących jaj. Cią­gnąłem najpierw jedno, a potem drugie. Klęczałem z głową w jajach jednego faceta, a tymczasem mój Pan postanowił zająć się wypełnianiem otworu z drugiej strony. Podszedł do mojej dupy i splunął na nią. Wiedziałem, że czeka mnie ostra jazda. Śliski łeb kutasa szturmował moją ciasną dziurę. We­pchnął do niej grzyba, chwilę poczekał i od razu dobił do koń­ca. Zacząłem krzyczeć.
- Zamknij się, szmato, masz zajęcie! Ciągnij kutasa, a dupę zostaw mi. Dawno sobie nie ruchałem takiego ciasnego row­ka. Takie dupy są najlepsze. Doskonały jesteś do dymania!
Miarowo posuwał moją dupę, a ja miałem zakneblowane usta drugim chujem. Był on większy od tego, co mnie dymał. Potężna żołądź wypełniała maksymalnie moją mordę, nie by­ło mowy, abym mógł na tym kutasie swobodnie jeździć, ale Pan, solidnie trzymając moją głowę w rękach, umiejętnie wpychał swojego kutasa, Rżnęli mnie równocześnie. Kiedy ten z tyłu zwiększył tempo, to od razu byłem mocniej nadzie­wany na kutasa z przodu. Facet z tyłu wychodził od czasu do czasu całym wałem i później z impetem właził po same jaja. Wtedy bolało najbardziej. Ale nie mogłem nawet krzyczeć. Ta­kie rżnięcie trwało jakieś kilkanaście minut, po których zaczął jazdę galopem. Można było wyczuć, że już dochodzi. A kiedy był bliski spełnienia, wyjął chuja i odwrócił mnie twarzą do siebie. Wepchnął zaganiacza do mojej mordy i dobijał.
- Łykaj teraz, szmato, zaraz Pan cię nagrodzi swoim nektarem.
Poczułem lawę spermy pulsującej z jego kutasa. Wycofał się trochę, abym się nie udusił jego spermą, której było coraz więcej.
Kiedy mój Pan poił mnie swoją spermą i z zadowoleniem spluwał na mój ryj, dupa znalazła się od strony tego, któremu wcześniej czyściłem kutasa. Postanowił i on poszaleć w mo­jej dupie. Tego się obawiałem. Powód był prosty: jego chuj był znacznie grubszy od poprzedniego. Facet chyba wyczuł mój strach:
- Nie bój się, małolat. Lubisz przecież jeździć na prawdzi­wych kutasach, a im większy, tym lepiej. Ładnie się twoja dupcia ślini do mojego chuja, zaraz zobaczysz, co potrafi wygłodniały samiec.
Nie uspokoił moich obaw, wręcz je wzmógł. Zbliżył kutasa do dziurki, poczekał chwilę i od razu całego wjebał do środ­ka. Mając już oswobodzone usta, zawyłem z bólu.
- Nie krzycz tak, cwelu! Widzisz, jak ładnie dupa jeździ ci na chuju! Do tego jest przeznaczona. Będę cię ostro posuwał, a mogę tak długo. I masz mi nie krzyczeć, szmato!
Takich pchnięć nie sposób było wytrzymać w milczeniu, więc mój spełniony już wcześniej Pan podetknął mi pod ryj slipy tego brudasa, który mnie jebał.
- Masz, powąchaj! Cudowny zapach, co?
- Tak Panie, mój ulubiony!
Skoro tak ci się podoba, to na pewno będzie ci smakowało! Wepchnął mi te zaszczane i zaspermione, mokre już trochę od wcześniejszych pieszczot slipy do ryja.
- Teraz masz to żuć i wyssać cały syf z tych gaci.
Mój Pan odszedł i pozostawił mnie w rękach (a może na chuju) zaproszonego przez siebie gościa, którego nawet nie widziałem bo cały czas miałem zasłonięte oczy. Materiał wypełnił maksymalnie moje usta, tak że nie mogłem już krzyczeć z powodu bolesnego forsowania dupy. A posuwał mnie po mistrzowsku. Wyjeżdżał całym chujem, dobijał do końca i su­nął kutasem bardzo głęboko, nie wysuwając go nawet do po­łowy. Drażnił najodleglejsze zakamarki dupy.
- Już tak nie boli, cwelu? Czujesz, jak mój wał wchodzi gładko w twoją pedalską dupę? Jesteś stworzony do jebania!
Posuwał mnie dość długo w jednej pozycji: ja klęczałem na podłodze, a on od tylca nacierał. Po pewnym czasie popchnął mnie na stół i kazał ułożyć się na plecach. Sam stanął i kon­tynuował posuwanko. Nie mógł już długo wytrzymać, dobił najgłębiej jak tylko się dało i wypuścił salwę spermy. Zaczął jeździć kutasem w obsperrnionej dupie, aż poczułem. że nektar spływa po moich pośladkach. Wyszedł ze mnie, zwalił ze stołu na podłogę, wyjął z mojej mordy swoje slipy i kazał wyczyścić sobie kutasa.
- Podziękuj teraz, szmato, kutasowi za to, że ciebie tak wyjebał. Wyliż go dokładnie.
Posłusznie lizałem sflaczałego już kutasa, po którym musiałem jeszcze wylizać jaja.
- Poczekaj, cwelu, zaraz dokończysz lizanie moich jaj. Teraz muszę iść się odlać! – powiedział facet.
- Wcale nie musisz iść do kibla. Odlej się młodemu do mordy. Lubi to, wychlipał już całą puszkę moich wczorajszych szczyn, więc pewnie się ucieszy jak dasz mu się napić z kija – odpowiedział mój Pan.
Facet długo się nie zastanawiając wpieprzył mi chuja do mordy i zaczął lać. Musiałem szybko połykać, żeby nie uronić ani kropli tego najlepszego dla cwela napoju. Kiedy skończył, powiedział:
- Dobrze się spisałeś, cwelu. Dzięki stary, że mnie zaprosiłeś. Dawno już nie miałem takiego jebania.
- Mówitem ci, że mam zajebistą szmatę...
Mój Pan związał mi ręce i poszedł odprowadzić swojego gościa. Kiedy wrócił, ja leżałem na podłodze. Wtedy dopiero Pan odwiązał mi oczy. Byłem totalnie wyczerpany. Nie miałem już ochoty na nic, na szczęście mój Pan też był zmęczony i to mnie trochę ucieszyło. Ale największą radość sprawiało mi przecież spełnianie rozkazów swoich Panów i doprowadzenie ich do orgazmu. Taki jest już mój los.

60%
19139
Dodał ulegly1975 22.08.2018 10:14
Zagłosuj

Komentarze (2)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.
Zniewiescialy... Uwielbiam być tak traktowany, kocham jak mi szczają do ust
Cwel Adam
23.08.2018 19:17
ulegly1975 uwielbiam dominację !!!
23.08.2018 11:23

Podobne opowiadania

Niezapomniane wakacje (cz. V)

Tym razem o wiele krótsza kontynuacja wakacyjnych przygód z kuzynem: Pogoda dopisywała w najlepsze, po godzinie jedenastej zrobiło się gorąco, a wręcz duszno i parno, dlatego obaj stwierdziliśmy, że na razie zostajemy w mieszkaniu. Po szybkim prysznicu, Daniel zaczął przygotowywać śniadanie, a ja, w międzyczasie, zadbałem o siebie, żeby być gotowym na taką ewentualność. Leżałem nago w pościeli z joystickiem w łapie i starałem się skupić na przeprowadzeniu Lary, po raz... Przeczytaj więcej...

Królewicz

Stając się niewolnikiem Królewicza, nie wiedziałem, co mnie spotka. Przez ponad rok uczyłem się właściwego zachowania względem mojego nowego Pana. Wiedziałem, że za każdy, nawet najmniejszy błąd, będę surowo karany. Nadchodził długo oczekiwany dzień, w którym miałem rozpocząć służbę u stóp mojego Pana. Królewicz był dwudziestokilkuletnim Panem, znanym ze swojej pewności siebie, arogancji wobec służby, a przy tym niewiarygodnie inteligentnym. Był szczupły, lecz wysportowany... Przeczytaj więcej...

Praca domowa

Miało to miejsce jakieś 10 lat temu. Z powodu choroby nie było mnie tydzień w szkole i musiałem pójść do kogoś po lekcje. Wybrałem się więc do mojego kolegi z klasy Mateusza, który mieszkał najbliżej. Drzwi otworzyła mi jego. - Cześć Kuba, wejdź. Mateusz siedzi w swoim pokoju i gra na komputerze. Zachęcony udałem się prosto do pokoju kumpla. Otworzyłem drzwi i od progu rzuciłem: - Siema, przyszedłem pożyczyć zeszyty z ostatniego tygodnia. - Cześć, wchodź, zaraz... Przeczytaj więcej...