Opowiadania erotyczne :: Dziwne przypadki Bartka K cz. 4

Obudziły mnie dziewczyny. Nie wiedziałem jak długo spałem i która jest godzina, albowiem pomieszczenie nie miało żadnego okna. Pomimo braku okna nie czułem żeby w pomieszczeniu było duszno. Pomieszczenie nie było klimatyzowane, gdyż nie czułem charakterystycznego dla klimatyzacji powiewu, ale musiało być prawidłowo wentylowanie przez system wywietrzników.

Dziewczyny zaprowadziły mnie do łazienki

, gdzie wziąłem szybki prysznic. Przy drzwiach łazienki wychodząc z niej znalazłem swoje ubranie. Szybko wskoczyłem w ciuchy. Po paru minutach zjawił się „nasz” kierowca i po założeniu mi opaski na oczy zaprowadził do samochodu, którym powróciliśmy do przybytku.

Od razu poszedłem do swojej celi. Położyłem się i naprawdę szybko zasnąłem, odsypiając tą ciężką, ale zarazem satysfakcjonującą noc.

Obudziła mnie czyjaś obecność w pokoju. Zanim się zorientowałem, że tą osobą jest właściciel, pod moim okiem wylądowała jego pięść. Otrzymałem jeszcze kilka uderzeń w żołądek i jedno w usta. Dopiero po tych uderzeniach dowiedziałem się o co w ogóle chodzi.

- Złożyły na ciebie skargę, że byłeś krnąbrny i bezczelny – powiedział ten odpychający typ.

Wiedziałem, że żadne tłumaczenie, iż tak nie było jak mu przedstawiły sytuację te dwie lesby, nie ma sensu. Wdawanie się w dyskusję z tym typem było po prostu bez przedmiotowe. Skuliłem się tylko na łóżku słuchając jego wyzwisk przerywanych przekleństwami. W końcu po dłuższej tyradzie poszedł sobie. Za chwilę w drzwiach pojawiła się Ilza.

- Nie przejmuj się tym – pocieszała mnie. Z tymi klientkami tak jest zawsze. Na każdego chłopaka, który był u nich naskarżą, wymyślając bzdury, jakie im przyjdą do głowy.

Mówiąc to chwyciła mnie za głowę.

- No ładnie – powiedziała, przyglądając się wnikliwie mojej twarzy. Oko podbite i przecięta warga – skwitowała oględziny. Czy coś jeszcze cię boli ? – zapytała. Sprawdzę, czy masz całe żebra zaproponowała i położyła mnie delikatnie na plecach.

Następnie dość fachowo sprawdziła po kolei całość wszystkich moich żeber – pytając się przy dotknięciu każdego, czy odczuwam ból.

Po przeprowadzeniu tych oględzin autorytatywnie stwierdziła – no to na ponad tydzień jesteś wyłączony z roboty, nie będziesz mógł odwiedzać klientek. Myślę, że będzie ci miło, gdy dotrzymam ci towarzystwa przez czas twojej kwarantanny ? – zapytała się przymilnie.

Lubiłem ją. Dlatego szczerze odpowiedziałem, że zdecydowanie będę się czuł lepiej w jej towarzystwie niż samotnie sam ze sobą.

Pozostałem sam. Ilza odwiedzała mnie codziennie, w tym czasie, gdy była wolna od swoich zajęć. Mogłem jedynie wychodzić do łazienki i to w jej towarzystwie lub towarzystwie innej dziewczyny. W żadnym wypadku nie mogłem się pokazywać w salonie, gdzie byli przyjmowani klienci, ani też przebywać w korytarzu, w którym dziewczyny przyjmowały swoich klientów w pokojach. Nudziło mi się okrutnie.

W tym czasie wymyślałem plany ucieczki. Było ich kilka, ale każdy z tych planów był coraz mniej realny do wypełnienia.

Drugiego dnia mojej kwarantanny, w godzinach wieczornych przyszła do mnie Ilza. Powiedziała, że ma dla mnie niespodziankę. Niespodzianką okazały się dwie książki, które mi przyniosła. Były to książki przygodowo – sensacyjne, a co najważniejsze w języku polskim. Po wyjściu Ilzy od razu zabrałem się do czytania. Niestety, obydwie książki przeczytałem w 12 godzin, tak byłem spragniony słowa pisanego i to pisanego po polsku.

Ponownie zaczęły dłużyć mi się godziny. W czasie jednej z wizyt Ilzy spytałem się jej, czy mogę obejrzeć telewizję, bo z pewnością w tym przybytku był chociaż jeden odbiornik telewizyjny. Spotkałem się z odpowiedzią odmowną. Ilza, chociaż uchyliłaby mi serca, jak sama stwierdziła, wolała nie sprzeciwiać się woli właściciela, a jego wolą było odseparowanie mnie od bieżących informacji. Wegetowałem.

Było to chyba ósmego dnia mojej kwarantanny, gdy przyszła do mnie Ilza. Była uśmiechnięta jak zwykle, ale bardziej zadowolona niż to dotychczas bywało. Znowu powiedziała mi, że czeka mnie niespodzianka. Domyślałem się, iż znowu wykombinowała gdzieś dla mnie książki w języku polskim. Ale rozczarowałem się, to jest rozczarowałem się miło, bardzo miło.

Tego samego dnia Ilza przyszła do mnie jeszcze raz wieczorem. Rozmawialiśmy jak zwykle, o wszystkim i zarazem o niczym. Trwało około godziny, gdy wyjawiła mi swą niespodziankę.

- Możemy się dziś pokochać, jak masz na to ochotę, bo nie mam żadnego klienta, a właściciela nie ma. Wyjechał chyba po świeże mięsko – dodała.

Oczywiście, że miałem ochotę na seks, o czym z uśmiechem na twarzy i lekkim zażenowaniem poinformowałem Ilzę.

Ilza była ubrana w swój „strój służbowy”, czyli krótką spódniczkę i bluzeczkę odsłaniającą cały dekolt. Piersi miała wspaniałe, Nie za duże, kształtne i bluzeczka powodowała, że pomiędzy nimi tworzył się bardzo ponętny rowek. Chwyciłem obiema rękoma za jej piersi. Odwinąłem lekko bluzeczkę i zacząłem całować.

- Nie tak szybko – żachnęła się Ilza. Pozwól „żółtodziobie”, że ja jako bardziej doświadczona czegoś cię nauczę.

Zdjęła bluzeczkę i resztę odzieży, która miała na sobie. Po kusą spódniczką, tak jak się spodziewałem nie miała nic. Gdy zobaczyłem ją w stroju Ewy patrzyłem na nią jak na jakieś zjawisko. Stałem wryty w miejsce jak słup soli.

- No dalej teraz ty – powiedziała do mnie szelmowsko Ilza. A z resztą sama cię rozbiorę – podsumowała.

Podeszła do mnie. Stojąc na wprost mnie chwyciła mnie za głowę i przyssała swoje pełne seksu wargi do moich ust. Poczułem jej język w swoich ustach, który za chwile wszedł głębiej. To był pocałunek, jakiego nigdy w życiu nie doświadczyłem, gdy próbowałem udowodnić swoją męskość swojej sympatii z klasy szkolnej. Ilza rękoma chwyciła moją głowę głaszcząc mnie po włosach. Ja też próbowałem oddać jej językiem, to co ona mi dała, ale faktycznie miała rację – byłem bardzo mało doświadczony.

Ilza oderwała usta od moich ust i zaczęła mnie całować po twarzy. Najpierw całowała mnie po posiniaczonych jeszcze miejscach pod oczami, a potem w sam czubek nosa. Całując mnie po twarzy rozpoczęła zdejmować ze mnie T-shirt. Przestała na moment mnie całować, gdy ściągała mi T-shirt przez głowę. Gdy miałem już odkryty tors Ilza skupiła się na moim brodawkach piersiowych. Całowała je i ssała. Robiła to lekko, z wyczuciem nieraz muskając tylko ustami brodawkę. Poczułem jak jej lewa ręka znalazła się na moim kroczu. Wyczuła natychmiast olbrzymie napięcie w spodniach.

- Nieźle – stwierdziła i zaczęła rozpinać mi spodnie. Po rozpięciu spodnie upadły na podłogę. Za chwilę sprawnym ruchem opuściła mi slipy, które znalazły się na spodniach na podłodze.

- A teraz wyjdź z spodni i ściągnij skarpetki powiedziała. Nie ma nic śmieszniejszego jak facet ze spodniami opuszczonymi do kostek – skwitowała i zaczęła się śmiać.

Po chwili nie miałem na sobie nic.

Obejmując mnie ramionami skłoniła, abym położył się na plecach na moim łóżku. Chwyciła w rękę mojego sterczącego kutasa i bardzo delikatnie masowała. Jej ruchy, bez obejmowania główki, były perfekcyjne. Masowała lekko wewnętrzną stroną dłoni z góry na dół i odwrotnie zmieniając co chwila tempo. Jej dłoń delikatnie drażniła wszystkie części mojego przyrodzenia. Potem na krótki moment zainteresowała się moimi jądrami. Je również delikatnie masowała ze wszystkich stron. Po chwili nachyliła się nad moim kutasem i objęła go wargami. To było wspaniałe. Poczułem jak jej delikatne usta obejmują mojego fiuta, a Ilza zaczęła ruszać głową wciągając kutasa coraz głębiej do gardła, po czym wychodziła zostawiając w ustach samą główkę. Wtedy to do pracy przystępował język, którym lizała główkę w najbardziej czułych miejscach.

Miałem wrażenie, że za chwile dojdę i będzie to finał w ustach. Po ruchach mojego ciała Ilza musiała zorientować się, do czego to zmierza i wyjęła kutasa ze swoich ust. Położyła się na tym wąskim łóżku obok mnie.

- Teraz możesz pobawić się moimi piersiami – powiedziała całując mnie w policzek.

Natychmiast znalazłem się nad nią. Położyła się wygodnie na plecach rozkładając ręce, przez co miałem dogodny odstęp do tych fantastycznych piersi.

Od razu przyssałem się do prawego sutka. Pamiętałem, aby ssać go delikatnie, lecz stanowczo, nie powodując u Ilzy żadnego bólu. Brodawki Ilzy były duże i nabrzmiałe. Ssałem i dotykałem piersi przez dłuższy czas. Również wkładałem palec w rowek między piersiami i przesuwałem palcem z góry na dół oraz z dołu do góry. Po chwili włożyłem w rowek dłoń i całą dłonią ponowiłem te ruchy.

- Włóż w rowek swojego naganiacza – zachęciła mnie Ilza.

Więcej zachęty nie potrzebowałem. Usiadłem na niej okrakiem i się nachyliłem. Mój kutas znalazł się pomiędzy dwoma wspaniałymi wzgórkami. Ilza z góry przykryła go dłonią. Jazda była wspaniała.

- Tylko nie wytryśnij – upomniała mnie Ilza. Mamy jeszcze przed sobą dużo pozycji do przerobienia.

Za chwilę dała mi znak, abym zszedł z niej.

- Teraz uklęknij w nogach łóżka – powiedziała do mnie.

Nie wiedziałem o co jej chodzi, gdyż Ilza nadal leżała na plecach.

Gdy uklęknąłem mój fiut stał twardy i nabrzmiały. Ilza podniosła stopy i sprawnym ruchem doprowadziła do tego, że mój kutas znalazł się pomiędzy jej stopami. Wewnętrznymi stronami stóp pocierała mojego kutasa w przód i tył.

- Nigdy jeszcze nie kochałeś się w ten sposób – zadała pytanie, które raczej było stwierdzeniem.

- Nie – odpowiedziałem, czerwieniąc się na twarzy.

- Ta pozycja nazywa się „w płetwy” – wyjaśniła fachowo. Jest podniecająca, nieprawdaż – dodała.

Faktycznie pozycja była bombowa. Jednocześnie odpowiadała mi z punktu widzenia męskiego ego, gdyż to ja mogłem decydować o tempie i rodzaju ruchów. Do Ilzy należało dawkowanie siły ucisku stóp na członek.

Czułem, że moja męskość jest już dostatecznie rozgrzana. Musiała poczuć to także Ilza. Powiedziała, abym położył się na plecach. Usiadła na mnie okrakiem i sprawnym, bardzo sprawnym ruchem wprowadziła mojego kutasa w swoją szparkę. Cwałowała na moim przyrodzeniu jak wytrawna amazonka. Po jakimś czasie, zwolniła tempo i przeszła w kłus. Wtedy ja stałem się aktywniejszy i odpowiednio układając nogi zacząłem ruszać biodrami w górę i w dół. Widziałem, że moje pchnięcia przy ruszaniu bioder w górę podobały się jej. Jednakże po chwili zrezygnowała a z tej pozycji dając mi znak do zmiany pozycji. Ilza po prostu położyła się na mojej pryczy na plecach szeroko rozsuwając nogi i zginając je w kolanach. Widziałem całą jej wydepilowaną cipkę, mokrą od soków i gorącą. Położyłem się na niej wsadzając w zachęcającą do tego dziurkę swojego kutasa. Ilza łydkami i stopami objęła moje pośladki. Teraz inicjatywa należała do mnie. Moje lędźwie zaczęły wykonywać swoją pracę. Poczułem swoim członkiem skurcze mięśni pochwy Ilzy. Skurcze te powodowały zaciskanie się dziurki. Za chwilę doszedłem, a wytrysk w środku był obfity. Odlot!

Ilza nie została u mnie na całą noc. I tak prawie natychmiast zasnąłem rozmyślając najpierw o wrażeniach z najbardziej odlotowego seksu, jaki miałem w życiu, a właściwie ostatnimi czasy, kiedy rozpocząłem życie seksualne, w niewątpliwie przymuszony sposób. Ze wszystkich razy, które mnie spotkały dotychczas, ten był najlepszy i dał najwięcej satysfakcji mojemu męskiemu ego. Nic też dziwnego, w końcu kochałem się z wysokiej klasy profesjonalistką w najstarszym fachu świata. Tak się zakończył ostatni dzień mojej kwarantanny.

Następnego dnia, nie wiem jaka to była pora dnia czy nocy, gdyż nie miałem dostępu do światła dziennego, zostałem wyprowadzony ze swojej celi, gdyż przyszło na mnie zlecenie. Jak zwykle ze związanymi oczami zostałem gdzieś zawieziony i wprowadzony do pomieszczenia, też jak zwykle znajdującego się poniżej poziomu wejścia do budynku, do którego mnie wprowadzono. Z opaską na oczach zostałem przywiązany za ręce, które miałem skrępowane z tyłu do jakiegoś haka w ścianie lub innym pionowym sprzęcie. Ręce znajdowały się na wysokości pleców. Po kilku minutach od unieruchomienia mnie została mi zdjęta opaska. I wówczas przeraziłem się. Zobaczyłem naprzeciw siebie dwóch facetów. Obydwaj wyglądali na tak zwanych mięśniaków, mieli ogolone głowy, a jeden z nich miał dla mnie w twarzy coś z imbecyla okrutnika. Przez moment poczułem, że mdleję. Od razu zapomniałem o fantastycznym seksie z Ilzą, o którym cały czas myślałem będąc przewożonym do miejsca zlecenia, jak też w czasie, gdy zostałem przywiązany. Dlatego też miałem członek w zwodzie, co musieli zauważyć obydwaj.

- Widzę, że ci się podoba ten układ – powiedział do mnie ten o inteligentniejszym wyglądzie, rozpiął rozporek w moich spodniach wsadzając tam rękę. Za chwilę począłem, jak chwyta mojego sterczącego kutasa i mocno ściska w okolicy żołędzi. Ucisk był tak mocny, że w oczach mi pociemniało i jęknąłem.

- Nie tylko będziesz jęczeć, ale też krzyczeć z rozkosznego bólu – stwierdził ten, który wydawał mi się imbecylem. Ja specjalizuję się w męczeniu dupy, przeszedł do konkretów bez ogródek, a on w męczeniu kutasa - dodał wskazując na drugiego. Rozwiązali mnie. Wówczas zauważyłem, że byłem przywiązany do stojącego pala, który co 20 centymetrów na całej swojej wysokości miał powkręcane kółka. Po odwiązaniu mnie, bardzo szybko, wręcz brutalnie rozebrali do naga. Podnieśli ręce do góry i uwiązali mi je do kółka znajdującego się na samym szczycie pala, tak że musiałem stać na palcach. Twarz miałem zwróconą do pala, a oni znajdowali się z tyłu za mną.

- Będziesz z nami trochę dłużej. Jesteśmy długodystansowcami i bawimy się z takimi chłoptasiami jak ty przez cały weekend – powiedział jeden z nich.

- Ja zajmę się tą częścią – powiedział ten o wyglądzie imbecyla – i rękoma objął moje pośladki, wszedł w rowek, nacisnął anus oraz doszedł do wystającego punktu za zwieraczem odbytu, który to punkt drga najbardziej podczas wytrysku.

- Ja natomiast zajmę się tym – stwierdził ten drugi – chwytając mnie za jądra, penisa oraz kończąc na tym samym punkcie.

- Wstęp będzie wspólny, a potem każdy z nas zajmie się tobą samodzielnie – dodał specjalista od kutasa – naprawdę będzie bardzo intymnie. Na zakończenie znowu będziemy zadawać ci rozkoszny ból razem - dopowiedział i zaczął się śmiać.

Bardzo szybko odwiązali mnie od pala i wykręcając ręce wyprowadzili z wnęki, w której dotychczas byłem do większej sali. Kątem oka zdążyłem zauważyć, że w sali znajdują się dyby, krzyż, kozioł oraz fotel ginekologiczny. Zostałem posadzony właśnie na fotelu ginekologicznym i szybko oraz bardzo sprawnie przytwierdzony do niego za pomocą klamer znajdujących się na nim. Klamry założono mi na przeguby obydwu rąk, na nogi w kostkach, zaś przez piersi przechodził skórzany pas. Oczywiście nie mogłem się ruszyć w żadną stronę. Gdy tak leżałem część fotela z nogami została podniesiona do góry. W ten sposób zostało wyeksponowane całe moje przyrodzenie oraz anus. Zobaczyłem, że ten o mniej inteligentnym wyglądzie podsuwa pod fotel barek na kółkach, na którym ustawione są różne pojemniki oraz gruszka od lewatywy, ale taka rozmiaru XXL. Gruszka, co za chwilę stwierdziłem miała twardą końcówkę.

- A teraz, na dobry początek, uwolnimy cię od nadmiaru tłuszczu – stwierdził imbecyl – a także po to, żebyś nie zesrał się, gdy będzie bardzo bolało – dodał i zaczął się śmiać.

Rozpoczął nabierać do gruszki płyny znajdujące się w trzech stojących na barku pojemnikach. Drugi, o inteligentniejszym wyglądzie, stał z boku fotela ginekologicznego i był nachylony nade mną. Chwycił mnie za kutaska i zaczął się nim bawić. Bawiąc się szeptał mi do ucha, że czeka mnie wspaniałe przeżycie.

- Trzy różne środki będziesz miał wprowadzone, które dają piorunujący skutek. Efekt będzie taki sam, jaki był zamierzony wobec symulantów w pierwszej wojnie światowej – dodał. Kątem oka zauważyłem, że cała zawartość naczyń znalazła się w gruszce, a mój oprawca smaruje końcówkę gruszki mydłem w płynie.

- Mydło też jest odpowiednie – szepnął mi do ucha specjalista od kutaska – będzie bardzo ciebie piekło przy wkładaniu.

Za chwilę właśnie poczułem to pieczenie. Wprowadzenie końcówki i sam wlew był tak bolesny, że miałem łzy w oczach. W tym czasie bez przerwy mój kutasik był pobudzany ręką nachylonego nade mną faceta. Gdy wlew zbliżał się do końca będąc nachylony nad moją twarzą, pocałował mnie brutalnie w usta, rozwierając usta ręką i wkładając do środka swój język. Coś bardziej obrzydliwego nie zdarzyło mi się – pomyślałem, ale jakże się myliłem, nie wiedząc co moi oprawcy mają dla mnie przygotowane.

- Musisz wytrzymać pięć minut – powiedział ten, który robił mi lewatywę. Czas start – popatrzył na zegarek na swoim przegubie. I jak czujesz, pali cię w dupie i w brzuchu - dodał z satysfakcją.

Faktycznie, pieczenie było niesamowite. Mniej więcej po dwóch minutach zacząłem głośno jęczeć i później na pewno zwijałbym się z bólu, gdybym nie był przytwierdzony do fotela ginekologicznego.

W końcu, co wydawało mi się wiecznością, biorąc pod uwagę ból, zostałem odwiązany od fotela i faktycznie zaniesiony do toalety, która było niewielkim pomieszczeniem o wymiarach dwa metry na dwa. Ulga nastąpiła natychmiast. Ogólny ból, chociaż dużo mniejszy, jednak nie ustawał. Długo siedziałem na desce klozetowej, aż moi oprawcy zaczęli się niecierpliwić. Zastukali w drzwi i za minutę kazali mi wyjść z wytartą dupą, bo inaczej sami otworzą drzwi, a wtedy będzie ze mną gorzej – zapowiedzieli, że zrobią mi jeszcze raz to samo z czasem oczekiwania 30 minut. Na takie dictum spiąłem się w sobie. Po minucie byłem gotowy do wyjścia i zastukałem w drzwi mówiąc, że chcę wyjść. Zasuwa zewnętrzna po chwili została odsunięta i wyszedłem na zewnątrz. Naprzeciwko mnie stał tylko jeden z nich, ten który powiedział, że zajmie się moim tyłkiem.

- A teraz zostajemy tylko my dwaj – powiedział – będzie bardzo intymnie. Objął mnie w taki sposób, że o mało nie połamał mi kości i zaprowadził do innego pomieszczenia, w którym był za kotarą prysznic. Wprowadził mnie pod prysznic i sam się rozebrał. Zobaczyłem jego kutasa, olbrzymich rozmiarów w pełnym zwodzie. Nie dość, że był duży, naprawdę duży, to jeszcze gruby. Pamiętając czasy szkolne, kiedy sobie mierzyliśmy przyrodzenia otaksowałem jego przyrodzenie i stwierdziłem, że ma co najmniej 25 centymetrów długości, a gruby jest w średnicy co najmniej na 3,5 cala albo cztery.

Rozebrany podszedł do mnie pod prysznic i odkręcił wodę. Za chwilę zaczęła na nas spływać z góry przyjemnie letnia woda. Znowu mnie objął dość mocno, jak zauważyłem miał to w zwyczaju i pocałował w usta. Znowu poczułem obrzydliwości tego pocałunku. Za chwilę chwycił mydło i zaczął mnie mydlić całego. Namydlił mi kutasa, który na skutek jego starań znalazł się w zwodzie i przeszedł do mydlenia tyłka. Teraz kazał mi się wypiąć i bardzo starannie centymetr po centymetrze namydlał skórę wypiętych pośladków. Gdy dotarł do rowka i dziurki był już bardzo dokładny. Tak dokładnie nigdy nie umyłem sobie tyłka. Dziurka została umyta starannie na zewnątrz i wewnątrz, nie za głęboko. Robił to naprawdę profesjonalnie, tak że po jakimś czasie zaczęło mi to sprawiać przyjemność. Mycie samej dziurki trwało chyba około 10 minut. Po umyciu mnie, gdy stałem razem z nim pod prysznicem nałożył mydło na swojego kutasa i kazał mi rozprowadzić mydło bardzo dokładnie po całym przyrodzeniu. Tak też zrobiłem i zauważyłem, że jest już mocno podniecony.

Po spłukaniu się wodą znowu mnie objął i zaprowadził do sali, w której na fotelu ginekologicznym miałem robioną lewatywę. Tym razem kazał mi się położyć na plecach na podłodze. Nie wiedziałem o co chodzi, ale wykonałem polecenie. Po chwili za pomocą kołowrotu opuścił łańcuch zakończony dwoma obręczami. Obręczami skrępował mi stopy i zaczął podnosił łańcuch do góry. Za chwilę wisiałem głową w dół, lecz rękoma, a właściwie kocówkami palców rąk mogłem dotykać podłogi. Moje pośladki, które nie były rozchylone, albowiem stopy w obręczach przylegały do siebie, znajdowały się mnie więcej na wysokości jego piersi.

- A teraz będzie wstępne trzepanie dupy – stwierdził – biorąc do ręki coś co wyglądało jak packa rozmiaru męskiej ręki, mająca po obydwu stronach tarkę.

Po chwili poczułem piekący ból pośladków. Nie liczyłem uderzeń, ale było ich co najmniej piętnaście. Bił z różną siłą, ale packę czułem zawsze całą na dupie. Po uderzeniach stwierdził, że dupę mam cudownie zaróżowioną. Po chwili uklęknął przy mojej twarzy i kazał mi ssać swojego kutasa. Cały czas wisząc głową w dół nie miałem żadnej możliwości manewru. Chwycił moja głowę i wpakował mi w usta swoje przyrodzenie.

- Ciągnij porządnie – nakazał, to nie będę ci robił najgorszych rzeczy.

Nie miałem innego wyjścia. Jak było to praktykowane w „szkole” tak też zacząłem ssać mu kutasa. Po krótkim czasie wyczułem, ze dochodzi. Chciałem wyjąc kutasa z ust i chwycić mu penisa jedną ręką, jednakże on mocno trzymał z tyłu moją głowę.

- Ma się skończyć w buzi – wychrypiał. – za chwile zalewając mi usta spermą. Gdy skończyły się drgania jego kutasa wyjął mi go z ust. Ja w tym momencie wyplułem cała spermę, którą mnie uraczył.

- Bardzo niedobrze – powiedział rozeźlony – ubrudziłeś podłogę a powinieneś wypić mój nektar. Teraz to ci zadam prawdziwy ból, za to, że będę musiał pozmywać podłogę.

Gdy zmywał podłogę, cały czas wisiałem głową w dół, myśląc, jakie to „specjalne atrakcje” czekają mnie z powodu wyplucia jego wstrętnej spermy.

Po przetarciu podłogi za pomocą kołowrotu ściągnął mnie na podłogę. Całkowicie obolałego poprowadził w do innego małego i ciemnego pomieszczenia, gdzie znajdowała się klatka z prętów metalowych o wymiarach półtora metra sześciennego. Kazał wejść do klatki, położyć na plecach, ręce wystawić nad głowę. Gdy to uczyniłem przywiązał mi ręce do prętów mówiąc, żebym nie bawił się kutasem. Następnie doczepił z góry do klatki hak i za pomocą kołowrotu podniósł klatkę mniej więcej na wysokość metra od posadzki.

- A teraz tu siedź – powiedział, po czym wyszedł.

Nie wiem ile czasu spędziłem w tej klatce. Obolały i otumaniony wiszeniem głową w dół po jakimś czasie zasnąłem. Obudził mnie ściągając klatkę na dół. Odwiązał ręce i po otworzeniu klatki kazał wyjść. Ponownie wprowadził mnie do głównej sali, gdzie był fotel ginekologiczny i inne sprzęty wspomagające zadawanie bólu. Tym razem wsadził mnie w dyby. Głowę miałem niżej niż lędźwie, tak że tyłek był ostro wypięty. Rozszerzył mi nogi i do podłogi klamerkami przytwierdził stopy. Miał otwarty cały rowek z dziurką. Teraz spodziewałem się wszystkiego najgorszego.

Nie widząc w żaden sposób, co się dzieje z moim tyłkiem oczekiwałem na razy w pośladki albo na wsadzenie jego olbrzymiego wałacha, który z pewnością zadałby mi dużo bólu. Jakie było moje zdziwienie, gdy w pewnym momencie poczułem w dziurce język. Język wwiercał się coraz głębiej, podczas gdy palce rozwierały odbyt. To naprawdę duża rozkosz – pomyślałem i poczułem, nie mogąc zobaczyć z powodu zakucia w dyby, że podnosi się mój kutasik. Mineta była bardzo przyjemna i prawie doprowadziła mnie do wytrysku. Już prawie drgał mi kutas, gdy skończył.

- Należy ci się też coś przyjemnego przed przejściem do spraw zasadniczych – powiedział.

Po chwili poczułem, jak ponownie ręką rozwiera mój otwór i smaruje go tłustą cieczą. Oliwa – pomyślałem. Za chwilę znowu otwór został rozwarty, tym razem obydwoma rękom i w mój otworek zaczął napierać jego olbrzymi kutas. Gdy wcisnął swoją główkę myślałem, że zwieracz mi pęknie. Po wciśnięciu chwilę odczekał i ponownie zaczął napierać wprowadzając kutasa głębiej. Czułem, że odbyt mam dokładnie rozwiercony. Gdy doszedł do pożądanej przez niego głębokości na moment zaprzestał wpychania, po czym powoli zaczął lędźwiami uskuteczniać ruchy posuwisto zwrotne, po prostu dymając mnie per anus. Na początku ból był bardzo mocny, potem się zmniejszył, ale i tak bolało z uwagi na rozmiar jego członka oraz stosowaną przez niego technikę mocnych pchnięć. Mój kutasik już w pierwszym momencie wejścia opadł i nie podniósł się aż do końca rżnięcia tyłka. Marzyłem, aby jak najszybciej doszedł i to się skończyło. Jednocześnie zdałem sobie sprawę z tego, że już wcześniej się spuścił i teraz może potrzebować więcej czasu na dojście. Może taki był właśnie zamysł tego zwyrodnialca.

W trakcie, gdy byłem dymany poczułem, że schnie nawilżenie, które gwałciciel zrobił przed wejściem w mój otwór. Teraz to dopiero rozpoczął się ból. Jęki, które dotychczas z siebie wydobywałem przeszły w krzyk. Zacząłem ruszać pośladkami, aby doprowadzić do wyjścia jego kutasa z anusa. Na nic to się zdało. Gdy wierciłem pośladkami zostałem uderzony pięścią w nerki. Odechciało mi się wiercenia. Zacząłem mocniej krzyczeć. Być może mój krzyk spowodował u niego taki stan podniecenia, że doszedł. Czułem w środku drgania jego kutasa myśląc z ulgą, że to się skończyło.

Gdy wyszedł ze mnie z całej siły ręką dostałem klapsa w pośladki. Gwałciciel wyszedł i słyszałem szum płynącej wody. Pewnie bierze prysznic – pomyślałem. Za chwilę powrócił. Przeszedł z drugiej strony dyb od mojej głowy. Widziałem jego przyrodzenie i nogi. Już mu opadł i nie był tak wielki, jak przedtem. Oprawca usiał na stołku, wziął do ręki nóż i coś wyjął z szafki wiszącej nieopodal.

- To jest rzodkiew – powiedział. Za pomocą rzodkwi wymierzano karę za cudzołóstwo w starożytnej Grecji. Po prostu obydwojgu kochankom złapanym in flagranti wsadzano w odbyt najpierw dobrze nasmarowany oliwą obraną rzodkiew. Przy dużej temperaturze rzodkiew szybko puszczała soki i wtedy zasadnicza część kary dochodziła do skutku, gdyż soki te powodowały bardzo mocne pieczenie w kiszce stolcowej. Ty też będziesz to miał. Zamiast słońca podgrzeję rzodkiew mocną lampą.

Kierując do mnie ten monolog obierał sprawnymi ruchami noża rzodkiew. Gdy skończył pokazał mi swoje dzieło w całej okazałości.

- Jest należytej wielkości – stwierdził. Dupę już masz rozkalibrowaną i na pewno ładnie wejdzie ci nawet taka duża w tyłek.

Jak powiedział tak zrobił. Przeszedł na drugą stronę dyb. Po chwili poczułem znowu smarowanie anusa oliwą. Kilka ruchów i zaczął wciskać mi w odbyt rzodkiew. Mając obolały odbyt wciskanie rzodkwi spowodowało taki ból, że do oczu napłynęły mi łzy i zacząłem jęczeć.

- Jęcz, to mnie podnieca – wychrypiał. Nie licz na żadną litość. Jak zapłaciliśmy za ciebie, to zrobimy z tobą dokładnie to co sobie zaplanowaliśmy.

W końcu przestał mi wsadzać rzodkiew uznając, że jest odpowiednio głęboko. Słyszałem, jak podstawia blisko moich pośladków, jakieś urządzenie – pewnie tą lampę, o której wspominał – i za chwilę poczułem gorąco na pośladkach.

- Po pół godzinie powinien być efekt – stwierdził. Podszedł do mojej twarzy i szybkim ruchem wprowadził mi członka do ust.

- ciągnij jak należy, żaby mi stanął, bo inaczej wsadzę ci w dupę zapaloną świeczkę – zagroził. Nie miałem innego wyjścia, niż spełnić żądanie. Starałem się jak mogłem i udało mi się doprowadzić jego członka do wzwodu.

- O.K. – stęknął wyjmując swojego kutasa z ust. A teraz cię zostawiam sam na sam z rzodkwią i lampą – powiedział – po czym wyszedł.

Faktycznie po dalszych kilkunastu minutach poczułem mocne pieczenie w odbycie. Jest takie powiedzenie „ lata jak z pieprzem w dupie”. Ja miałem w dupie piekącą paprykę chwili. Zacząłem wiercić pośladkami. Nic nie pomogło, rzodkiew nie wyszła. W końcu zacząłem krzyczeć. Przyszedł po pięciu minutach.

- No wiedzę, że efekt był – uznał z zadowoleniem i wyłączył lampę. Po chwili wyjął mi rzodkiew z anusa. Uwolnił mnie z dyb. Będąc w dybach przez dłuższy okres czasu czułem się jak połamany. Nie mogłem wyprostować karku. Widząc moją niemoc ścisnął mnie swoim sposobem i zaprowadził do innej sali. Były tam urządzenia, o jakich mi się nie śniło nawet, że można coś takiego wymyślić.

Po doprowadzeniu do sali przytroczył mnie do urządzenia łączącego w sobie elementy ławy i kozła w ten sposób, że miałem rozwarty i wyeksponowany cały tyłek. Z tyłu za ławą – kozłem znajdowało się urządzenie zakończone dużych rozmiarów penisem tak zwanym „dildo”. Dildo było na końcu metalowego drążka, który przesuwał się w przód i w tył po włączeniu całego urządzenia na zasadzie kół obrotowych. Oprawca znowu posmarował mi odbyt oliwą lub jakimś żelem. Wprowadził dildo na sam początek otworu i włączył urządzenie. Metalowy drążek, na którego końcu znajdowało się dildo ruszając się w przód i tył mechanicznie mnie gwałcił.

- Mam przechlapane - pomyślałem, ten gwałciciel to się nie zmęczy.

Po włączeniu urządzenia mój oprawca wyszedł. Wrócił, jak mi się wydawało po piętnastu minutach.

- Masz już dość ? – zapytał.

- Tak, wyłącz proszę – odpowiedziałem.

- To dopiero początek, nic nie będzie wyłączane – odpowiedział z rozbawieniem.

Za chwile włożył mi w usta knebel związując sznurki knebla z tyłu głowy. Słyszałem jak podszedł do urządzenia i coś przełączył. Po chwili poczułem, że prędkość ruchu didlo zwiększyła się, ale to jeszcze nie koniec atrakcji, które mi zafundowano, przez didlo przechodził prąd. Nie był mocny, ale napięcie było na tyle silne, że wywoływało dodatkowy ból.

- Jeszcze 10 minut i będziesz należycie przerżnięty – powiedział, po czym znowu wyszedł.

Cały czas byłem przytomny, chociaż ból był straszliwy. Marzyłem o ty, aby to cholerne urządzenie zepsuło się i przestało działać. Nic takiego jednak się nie stało. Mechaniczne dymanie zostało doprowadzone do końca. Gdy już z oczu leciały mi bez ustanku łzy, mój oprawca przyszedł, wyłączył urządzenie i wyjął dildo z mojego tyłka.

Ulga, ale i tak anus był strasznie obolały. Jak się za chwilę okazało mojemu oprawcy było to za mało. Słaniającego się na nogach podprowadził do beczki, średnich rozmiarów, kazał wejść na stołek i przełożyć nogę przez beczkę. Na samym szczycie beczki znajdował się kolejny didlo pokaźnych rozmiarów. Mój oprawca, gdy przełożyłem nogę sprawnymi ruchami nasadził mnie na didlo tak, że zagłębił się on na całą swoją długość – chyba z 18 centymetrów. Ręce związał mi z tyłu pleców, nogi kazał zgiąć w kolanach i podwiązał do tyłu. W ten sposób cały ciężar ciała skierowany był na didlo tkwiące we mnie. Pochylił się nad beczką, przełączył z boku beczki jakąś dźwignię. Skutek był taki, że beczka zaczęła wibrować, a przez didlo przechodził prąd mniej więcej o takim samym napięciu, jak w tamtym urządzeniu do gwałcenia.

- 15 minut i będzie po wszystkim – na pewno wytrzymasz – powiedział. Ja nie mogłem nic mu odpowiedzieć, bo usta miałem zatkane kneblem. Wyszedł. Po krótkim czasie zacząłem się słaniać. Na pewno spadłbym z beczki gdyby nie podwiązanie stóp i rąk. Nie miałem już siły. Czułem, że zemdleję. Słabłem.

Siedząc na beczce, na wpół przytomny, zauważyłem, że wszedł. Wyłączył wibracje i prąd, rozwiązał mnie i zsadził z beczki. Nie miałem siły stać. Od razu upadłem na podłogę. Pochylił się nade mną. Zdjął knebel i wymierzył uderzenie w twarz z otwartej ręki. Chwycił mnie mocno ściskając jak zwykle i wprowadził pod prysznic. Gdy byłem pod prysznicem otworzył zimną wodę, która natychmiast mnie otrzeźwiła.

- Mam ci jeszcze dużo do zaaplikowania – powiedział. Musisz być trzeźwy, abyś czuł ból każdą komórką swojego ciała – dodał. Spod prysznica doprowadził mnie do fotela ginekologicznego i posadził, zamykając klamry jak przed lewatywą. Za chwilę podniósł nogi, tak że genitalia i wejście do dziurki było całkowicie odsłonięte. Wziął do ręki wibrator leżący nieopodal fotela. Był to wibrator koloru czarnego, niezbyt gruby, długi na mniej więcej 17 centymetrów. Nie to jednakże było w nim nietypowe. Od końcówki odchodziła od niego rurka, która łączyła się z gumową ręczną pompką, taką jak są pompki do materacy, tylko mniejszych rozmiarów. Oprawca od razu wsadził mi w odbyt wibrator. Chociaż rozmiary wibratora nie były straszne w porównaniu do członka dręczyciela, to ze względu na przebyte już tortury czułem silny ból. Dręczyciel trzymając lewą ręką za końcówkę wibratora i dopychając go w odbycie, prawą ręką zaczął naciskać na pompkę. Wówczas zrozumiałem, do czego zmierza. Sztuczny penis zaczął się powiększać. Nie powiększał się co do długości, lecz co do grubości. Po szóstym naciśnięciu pompki członek mocniej naparł na moje zwieracze odbytu. Zacząłem krzyczeć. Dręczyciel nie ustawał w pompowaniu. Ból był nie do opisania. Musiałem krzyczeć bardzo głośno, gdyż zachrypłem, z oczu leciały mi łzy i czułem, że mdleję. Najprawdopodobniej, a raczej na pewno zemdlałem, gdyż jak zaczęła docierać do mnie rzeczywistość nie miałem już wibratora w tyłku i leżałem na fotelu nie będąc do niego przywiązanym.

- Na tym przerwiemy teraz męczenie dziurki – wyjaśnił mi dręczyciel. Obecnie zajmę się dalszymi częściami twojej dupy – uprzedził i następnie pocałował mnie w usta z języczkiem.

Po chwili znowu zostałem przytroczony do fotela, a po chwili podniósł mi nogi maksymalnie w górę. Znowu wypięte w jego stronę miałem całe przyrodzenie oraz pośladki. Dręczyciel schylił się po coś, co leżało na niskim stoliku obok fotela. Po chwili z przerażeniem stwierdziłem, że ma on w ręku igły do robienia iniekcji. Z ceremoniałem rozpakował pierwszą igłę jednorazowego użytku z septycznego opakowania i pokazał mi ją przed oczami.

- Wiem, że każdy facet się tego boi, tak jak wizyty u dentysty – powiedział wszystko wiedzącym tonem – dlatego zaaplikuję ci igły w pośladki, abyś czuł, że masz dupsko. Jak mnie wnerwisz, to wsadzę ci igłę w zwieracz odbytu, a to mało kto wytrzymuje.

Wziął wacik, posmarował mi pośladki spirytusem. Nie smarował całości, lecz tylko te miejsca, które znajdują się blisko dziurki.

- Ale zastrzyki robi się w inną część pośladka – zauważyłem przytomnie.

- Ale tu bardziej boli, a przecież o to chodzi – odparł i przybliżył igłę do pośladka w miejsce znajdujące się jakieś trzy centymetry od anusa. Po chwili ją wbił. Krzyknąłem.

Nie znoszę igieł i zastrzyków. Na sam widok igły robi mi się słabo. Bardzo nie lubiłem szczepionek w szkole i często uciekałem z lekcji, inaczej mówiąc wagarowałem, gdy doszła do mnie informacja, że danego dnia na danej lekcji będą szczepienia. I tak nie udało mi się uniknąć przyjęcia szczepionki, lecz poprzez ucieczki oddaliłem w czasie ten nieprzyjemny zabieg. Teraz nie miałem możliwości ucieczki, żadnej szansy. Igły jedna za drugą były wbijane bez litości w moje pośladki. Zaciskałem tylko zęby i zamykałem oczy w momencie wbijania.

- No, dziesięć igieł w dupie, tak jak chciałem – powiedział oprawca. Przyjemnie prawda - dodał.

- Nic nie odpowiedziałem. Cały czas zaciskałem usta, żeby nie wyć z bólu.

- Zapytałem ci się, czy przyjemnie – agresywniejszym tonem ponowił pytanie.

- Tak, przyjemnie – odpowiedziałem, czując, że może zrobić się za moment trochę nerwowy, lecz wolałbym żeby już wyjąć mi te igły.

- A co to, koncert życzeń – stwierdził sarkastycznie. Za bezczelność będziesz miał te igły dziesięć minut a nie pięć w dupsku – stwierdził jednoznacznie. Idę się napić – dodał i wyszedł z pomieszczenia.

Zostałem sam na sam z igłami. Starałem się o nich nie myśleć, lecz ból cały czas mi przypominał, że one tam są.

Faktycznie, po kilku minutach przyszedł i sprawnie wyjął wbite wcześniej igły. Następnie posmarował mi obolałe od igieł miejsca jakimś środkiem, najprawdopodobniej dezynfekującym. Odwiązał mnie od fotela ginekologicznego i zakuł w dyby. Pośladki miałem mocno wypięte.

W końcu się odezwał – a teraz stłukę ci dupsko – i za chwilę poczułem pierwsze uderzenie pasa. Bił po pośladkach oraz do udach. Nie wiem, nie liczyłem ile uderzeń otrzymałem, ale było ich chyba kilkanaście.

Po chwili przerwy znowu przystąpił do bicia, lecz już nie łoił mnie za pomocą pasa, lecz pejcza z luźnymi witkami. Niektóre uderzenia witek kończyły się na jądrach i moim wiszącym kutasie. Po takich uderzeniach kręciłem dupskiem, lecz nic to nie pomagało. Znowu zaliczyłem kilkanaście uderzeń.

- Zmęczyłem się trochę – oświadczył po zaprzestaniu bicia. Ponieważ przez ciebie się zmęczyłem, to teraz zaaplikuje ci specjalne pieszczoty – dodał.

Wyciągnął mnie z dyb i przeprowadził do innego urządzenia, które wyglądał następująco: na podłodze było miejsce na stopy, po środku stał metalowy trzpień sięgający do pośladków. W miejscach na stopy, po środku pięt znajdowały się uniesione w górę zapadki, zaś na wysokości dużego palca obydwu stóp były metalowe klamerki. Najpierw uregulował metalowy trzpień i nasadził mnie na niego, tak, że w anus weszło około 10 centymetrów trzpienia. Ręce miałem związane z tyłu. Będąc nasadzonym na trzpień, chcąc nie chcąc stopy postawiłem na przygotowanych do tego miejscach. Wówczas za pomocą klamerek przytwierdził mi do podłogi paluchy stóp. Polecił, żebym stanął na palcach. Po chwili włożył mi do ust knebel.

- Stój na placach – wydał polecenia, bo zaraz włączę prąd.

Oczywiście natychmiast stanąłem na palcach – jak mi polecił.

- Pod piętami masz zapadki, gdy nie wytrzymasz już stania na palcach i postawisz piętę na podłodze, pod piętami są zapadki, które po ich przyciśnięciu spowodują dopływ prądu elektrycznego do trzpienia. Wtedy będziesz miał wypieszczone dupsko jak trzeba – skwitował i zaczął się śmiać.

Odszedł ode mnie, usiał przy stoliku, wyjął sobie piwo i zapalił papierosa. Przez cały czas tym swoim wzrokiem imbecyla patrzył się na mnie. Bez kłopotu ustałem na palcach kilka minut. Potem zacząłem mieć problemy. Widziałem, że to zauważył i z ciekawością przyglądał mi się popijając piwo z butelki i zaciągając się mocno papierosem. Czułem, że już nie daję rady ustać na palcach. Zacząłem się pocić. Jednocześnie wydawałem z siebie nieartykułowane jęki na skutek wysiłku, który wkładałem w to, aby ustać na palcach. Nie wiem, jak długo się tak męczyłem. Widziałem jego perfidną minę i oczekiwanie, kiedy w końcu się poddam. Z braku sił, przy końcu jego drugiej butelki piwa poddałem się i stanąłem całą stopą na przeznaczonym do tego miejscu.

Wtedy poczułem, że mnie wyrzuca w górę. Uderzenie prądu było tak duże, że wydawało mi się, iż klamry zamocowane na paluchach stóp rozerwą mi palce. Oprócz bólu w samym anusie, bolało mnie faktycznie całe ciało i poczułem bardzo mocne kołatanie serca. Dobrze, że przepływ prądu trwał krótko, bo inaczej chyba bym się usmażył. Byłem kompletnie zdruzgotany, gdy zdejmował mnie z tego piekielnego urządzenia. Jeszcze drgały mi kończyny. Nie byłem w stanie samodzielnie stać i po prostu upadłem na posadzkę.

- No rusz dupę do góry – powiedział do mnie kopiąc mnie w bok. Marsz pod prysznic – rozkazał, chwytając mnie z włosy.

Resztką sił wstałem i posłusznie dałem się zaprowadzić pod prysznic. Tam postawił mnie pod słuchawką i odkręcił wodę. Dość długu stałem pod strumieniem przyjemnej letniej wody, która koiła cały ból, który przed chwilą został mi zaaplikowany.

- Umyj sobie dobrze otwór – polecił mi oprawca, bo znowu się nim zajmę.

Po prysznicu zaprowadził mnie na fotel ginekologiczny, przy czym nogi nie przytroczył do ramion fotela, lecz przywiązał do poziomej belki znajdującej się nad fotelem. W ten sposób miałem nogi ułożone praktycznie pionowo. Widziałem, jak bierze do ręki dość grubą świeczkę i po krótkim posmarowaniu odbytu wsadził mi ją tam. Po chwili zapalniczką podpalił świeczkę.

- Będzie przyjemnie ciepło – poinformował mnie z sarkastycznym uśmiechem. Nie dość, że płomień będzie cię grzał, to kapiący gorący wosk roztopi w tobie wszystkie wątpliwości co do konieczności posłuszeństwa.

Znowu usiadł przy stoliku i zaczął pić piwo. Po chwili przyszedł ten drugi, który mówił, że specjalizuje się w dręczeniu kutasa. Obydwaj siedli przy stoliku i rozpoczęli między sobą rozmowę pijąc piwo i zapalając co jakiś czas papierosy.

Faktycznie wosk świecy stapiając się kapał mi koło zwieracza odbytu, na uda od wewnętrznej strony, a także na jądra i kutasa, w zależności od tego jak się wierciłem, żeby zminimalizować efekt upadku stapiającego się wosku. Nie miałem już sił i w gruncie rzeczy było mi już wszystko jedno. Marzyłem tylko o tym, aby dali mi spokój. Leżąc tak myślałem o Ilzie, o dziewczynie, którą nazywałem swoją, gdy byliśmy przydzieleni jako para w nienormalnej szkole Olafa i o innych dziewczynach, które mi się podobały. Zacząłem tracić świadomość.

Moi oprawcy musieli to zauważyć, gdyż została mi wyjęta z odbytu świeczka, zaś na twarz, któryś z nich nalał mi zimnej wody. Ocuciłem się.

- A teraz aspekt finałowy – zakomunikował imbecyl.

Odwiązał mnie, sprowadził z fotela i nakazał zając pozycję na czworaka z wypiętymi pośladkami. Gdy tak zrobiłem, to ten drugi od razu wpakował mi usta swojego członka. Wszedł tak głęboko, że czułem go nawet w przełyku. Dławiłem się.

- Ciągnij ładnie, to nie będę dopychał – poinstruował mnie.

Nauczony tego w szkole Olafa zebrałem cały kunszt, aby jak najszybciej doprowadzić go do szczytowania i mieć to już za sobą. W tym czasie imbecyl posmarował mi anusa i wszedł we mnie ostro. Odbyt miałem już tak obolały, że każde pchnięcie wywoływało paroksyzm bólu. Znowu myślami byłem daleko. Ocuciłem się, gdy praktycznie w tym samym czasie poczułem w ustach spermę jednego, a w anusie drgania członka i wytrysk drugiego.

Gdy wyszli ze mnie po prostu padłem na posadzkę. Oni znowu zapalili papierosy i coś mówili o mnie, lecz już nic nie rozumiałem. Następnie chwycili mnie za ręce i zaprowadzili do innego pomieszczenia. Tam włożyli mnie do klatki, która miała większą, jak mi się wydawało, kubaturę niż jeden metr sześcienny i ją zamknęli. W każdym razie jak po prostu zwinąłem się w kłębek i po chwili odszedłem w niebyt śpiąc z wyczerpania fizycznego.

Obudziłem się całkowicie obolały w całkowicie ciemnym pomieszczeniu. Mimo wszystko musiałem być obserwowany, gdyż po chwili zjawili się obydwaj oprawcy. Wyciągnęli mnie z klatki i zaprowadzili pod prysznic. Ciepła woda dodała mi sił. Po prysznicu, w izbie tortur podali mi jedzenie. Parę kanapek z kiełbasą i piwo. Od razu zrobiło mi się lepiej. Nawet podziękowałem za poczęstunek.

-Masz jeszcze pół godziny na odprężenie się i zaczynamy dalej – powiedział ten o wyglądzie imbecyla, który wyrabiał z moim tyłkiem niesamowite rzeczy. Ja jeszcze nie skończyłem – dodał.

Przeraziłem się na samą myśl o stosowaniu na mnie jego dalszych praktyk sadystyczno – seksualnych.

- Czy mogę dostać jeszcze jedno piwo ?- zapytałem grzecznie, oczekując pozytywnej odpowiedzi. I doczekałem się, ale nie odpowiedzi, lecz podania następnej butelki.

- Pij piwo, dobrze ci to zrobi na wzmocnienie, my obalimy szampana, który odegra ważną rolę w dalszym dręczeniu ciebie – powiedział imbecyl, po czym obydwaj wyszli.

Wiedząc, że i tak nic nie zdziałam spokojnie sączyłem sobie piwo. Wiedziałem, że jakakolwiek próba fizycznej obrony na nic się nie zda, gdyż ich było dwóch, a w ogóle wyglądali na typowych mięśniaków, którymi zresztą byli. Nie raz już odczułem ich chwyty i przyciśnięcia, że nie jednokrotnie odebrało mi dech w piersiach. No coż, muszę to jakoś znieść – pomyślałem, ale do oczu napływały mi łzy. Nie mogę im pokazać, że się boję i że płaczę, jak dziewczyna. Wtedy dopiero mieliby sobie na mnie używanie – spiąłem się w sobie i czekałem, nie mogę przyznać, że całkiem spokojnie na dalszy rozwój wypadków.

Po mniej więcej pół godzinie do pokoju przyszedł ten, który mnie męczył poprzednio, o wyglądzie imbecyla. Miał ze sobą pustą butelkę po szampanie. Kazał mi wstać i kajdankami, które miał przytroczone do pasa skuł mi ręce z tyłu. Następnie postawił butelkę po szampanie na podłodze, lecz pod butelkę podłożył podstawkę, tak wyregulowaną, że dno butelki idealnie weszło w otwór podstawki na głębokość około 10 centymetrów.

- A teraz siadaj dupą na butelkę, żeby ci głęboko weszła w otwór – nakazał.

Nie miałem już po poprzednich przejściach na to ochoty i się ociągałem.

Ponownie zastosował wobec mnie kolejnych chwyt tak, że natychmiast znalazłem się w pozycji siedzącej nad butelką.

- Nie stawiaj oporu, bo będzie jeszcze gorzej bolało – ostrzegła. Rozszerz nogi i siadaj, a ja ci rozszerzę pośladki i otwór – dodał.

Wolałem już nie ryzykować rozcięcia. Posłusznie siadłem, a on tak podprowadził butelkę, że jej szyjka znalazła się w moim tyłku.

- No pięknie skwitował patrząc na mnie po odejściu na kilka kroków, i zaczął rozpinać rozporek w spodniach. Podszedł do mnie z wyjętym fallusem i nakazał wziąć go do ust.

- Ciągnij jak należy, aż do skutku – nakazał.

W zaistniałych okolicznościach musiałem się poddać. Ssałem, a on trzymał mnie za potylicę i regulował moją głową głębokość. Ja natomiast ustami pobudzałem jego prącie dążąc do jak najszybszego zakończenia gwałtu oralnego. Doszedł niestety w moich ustach, a to, co z niego wyszło musiałem wypić, gdyż cały czas trzymał swojego fiuta w moim gardle. Dławiłem się niesamowicie.

Gdy wypiłem wszystko poklepał mnie po policzku i pozwolił zejść z butelki. Jednakże nie zdjął kajdanek z moich rąk, które miałem skute do tyłu. Przygotował taboret, na którego środku postawił dużych rozmiarów szczotkę ryżową. Kazał mi usiąść na taboret, w taki sposób, żeby środek szczotki ryżowej znajdował się w moim rowku. Gdy siadałem, sam rozchylił mi pośladki i naprowadził szczotkę na odpowiednie miejsce. Włosy szczotki wrzynały mi się w rowek, oczywiście otworek, punkt G i jądra od sporu. Gdy usiadłem chwycił mnie za stopy, odchylił je do tyłu i przywiązał do nóg taboretu w ten sposób, że podeszwy stóp były skierowane do góry. Wówczas cały ciężar ciała został przemieszczony na szczotkę, która jeszcze głębiej weszła mi w rowek. Gdy znajdowałem się w tej pozycji poczułem jak pejczem złożonym z kilku witek bije mnie po stopach. Starałem się nie ruszać przy tych uderzeniach, gdyż każdy ruch powodował mocniejsze drażnienie przez włosy szczotki wskazanych części ciała. Każdą ze stóp uderzył z 10 razy, jak liczyłem w myślach.

Po dwudziestym uderzeniu stwierdził, że starczy.

- Teraz sobie posiedź i naucz się przez to posłuszeństwa – nakazał, po czym wyszedł z pomieszczenia.

Koniec
...
60%
13646
Dodał cemag 13.07.2019 08:40
Zagłosuj

Komentarze (1)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.
Wojtekw1981 Szkoda ze to opowiadanie skończyłeś tak szybko. Czytając ostatnią czesc nie mogłem się już doczekać części w której drugi master zacznie sie zajmować penisem Bartka. . Szkoda ze nie ma dalszego ciagu
26.07.2020 07:51

Podobne opowiadania

Konrad cz. 1

Specjalnie dla Was z okazji walentynek ;D Mam nadzieję, że przy czytaniu tego opowiadania wylejecie z siebie równie dużo soków co ja podczas pisania. Miłego :* Cześć jestem Konrad i mam 20 lat. Jestem zielonookim, szczupłym blondynem. Mam 183cm wzrostu i studiuję medycynę na 1 roku. Razem z moim przyjacielem z klasy licealnej, Jarkiem uczymy się daleko od domu i żeby trochę zaoszczędzić wynajmujemy jeden, wspólny, nieduży pokój. On uczęszcza na automatykę i robotykę na polibudzie... Przeczytaj więcej...

Cali w spermie

Wracałem sam z Austrii do domu samochodem. Była wiosna, słońce już ogrzało powietrze po zimie, zieleń była soczysta i różnorodna, a widok mieszanych lasów zachwycał kalejdoskopem barw. Nie chciałem jechać autostradą, nigdzie się nie spieszyłem, a w domu nikt na mnie nie czekał. Jechałem przez wsie i miasteczka, wszędzie było leniwie jak to w sobotę. Po drodze w Austrii poprzedniego dnia zatrzymałem się w miasteczku Wels, gdzie wpadłem na koncert moich ulubionych kapel. Po... Przeczytaj więcej...

Spotkanie po latach

Spotkanie po latach
To była bardzo spontaniczna akcja. Marka poznałem kilka lat wcześniej na uczelni. Fajny i przystojny facet. Pewnego dnia znaleźliśmy się wspólnie z jednych z gejowskich czatów. Spotkaliśmy się najpierw na mieście. Wypiliśmy razem piwo. W barze mówił mi czułe słówka, już nie wspomnę o podrywaniu mnie, komplementowaniu mojego wyglądu. Był ubrany w jeansy i błękitną koszule, do tego te nieziemskie perfumy, które otwierały w moim umyśle drzwi do tajemniczego i nieznanemu pokoju... Przeczytaj więcej...