Opowiadania erotyczne :: Sąsiad

Jak to życie się dziwnie układa, dlaczego ja? dlaczego odeszła? kochałem ją przecież - moje życie w ostatnich miesiącach zmieniło się tak bardzo, że w sumie jeszcze to do mnie nie dociera... i teraz siedzę sam, 42-letni rozwodnik, w pustym mieszkaniu, tak w pustym, bo zabrała mi wszystko.... i jedyna rozrywka jaką mam wieczorem jest obserwowanie przez okno mieszkań naprzeciwko...

I właśnie ta rozrywka zaprowadziła mnie w to miejsce, w którym obecnie się znajduję, ale od początku...

Jak zwykle po pracy zjadłem na mieście jakiegoś fastfooda, wróciłem do domu, włączyłem radio i usiadłem przy oknie, z zazdrością podglądając jak sobie żyją mieszkańcy bloku na przeciw mojego... I wtedy go zobaczyłem, facet gdzieś przed 60, troszkę łysiny, mały piwny brzuszek, niby nic ciekawego, ale facet był goły, chodził całkiem nago po swoim mieszkaniu, światło miał zapalone, więc wszystko było dobrze widać ...... cholera poczułem podniecenie.... ale przecież jestem hetero..... oj tam, tylko trochę popatrzę.....Nie znałem go nawet z widzenia, chyba jakiś nowy lokator.... nawet nie wiem kiedy wyjąłem fiuta i zacząłem się masować, szybko doszedłem, wystrzał i....oj jak przyjemnie....mimochodem spojrzałem na mieszkanie nowego sąsiada i ...o kurwa, gość stoi w oknie i patrzy w moją stronę, nie zgasiłem światła i facet widział co robiłem, rzuciłem się do włącznika, ciemno..... ciśnienie mi podskoczyło, ale może mnie nie widział, może patrzył gdzie indziej, nie ma co siać paniki.

Następnego dnia rano wyszedłem z bloku i ruszyłem w stronę parkingu, kilkadziesiąt metrów porannego spacerku i....już miałem wsiadać do auta, gdy poczułem, że ktoś mnie chwyta za ramię, odwróciłem się i już miałem coś powiedzieć, ale mnie zatkało...

- i co podglądaczu? Przede mną stał sąsiad z naprzeciwka, ten sam którego wczoraj widziałem....

- podobało Ci się wczoraj? Widziałem jak się trzepałeś. Wieczorem przyjdź do mnie, trzeba to jakoś wyjaśnić chyba, nie?

-yyyy- tylko tyle z siebie wydusiłem

-ha ha - wygadany to Ty nie jesteś, dobra, to o 20'00 punktualnie bądź u mnie, mieszkam pod 16 i przynieś piwo- odwrócił się na pięcie i energicznie ruszył przed siebie.

Jeszcze kilka minut tak stałem zanim doszedłem do siebie. czyli mnie widział, kurwa ale wtopa...

Cały dzień mi chodziło po głowie jak tą sprawę wyprostować, coś naściemniam, że go nie widziałem, że pomyłka.... dam radę, będzie dobrze! Wracając do domu, kupiłem czteropaka, wrzuciłem do lodówki i czekałem. W sumie fajnie będzie poznać nowego sąsiada, zawsze to lepiej niż siedzieć samemu kolejny wieczór przy oknie.

kilka minut po 20 stałem już przed drzwiami sąsiada. Nacisnąłem dzwonek, kilka sekund, serce zaczęło mi szybciej bić... dam radę, będzie dobrze!- pomyślałem. Nagle szczęk zamka i drzwi się uchyliły...

- Wejdź - usłyszałem.

Raźnym krokiem wszedłem do mieszkania, drzwi się szybko zatrzasnęły

-No nareszcie! Mówiłem Ci punktualnie o 20'00! - warknął

- yyy... ja ..... przepraszam- wydukałem

- Będziesz się musiał bardziej postarać z tymi przeprosinami, piwo masz?

- Tak, proszę- podałem nieśmiało....- ja chciałbym wyjaśnić to nieporozumienie, bo widzisz...- w tym momencie dostałem z liścia...

- A od kiedy to my jesteśmy na Ty? Masz się do mnie zwracać z szacunkiem, rozumiesz?!!!

Stałem jak wryty, właśnie dostałem w pysk i jeszcze gość na mnie krzyczy. Co się tu dzieje?

- Ale za co? Słuchaj gościu, ja tylko chciałem....- i znów dostałem z liścia, i jeszcze raz z drugiej strony, aż przyklęknąłem...

- I to teraz będzie twoja naturalna poza w mojej obecności, a jeśli jeszcze raz powiesz do mnie na Ty, to długo popamiętasz! - facet stał przede mną, patrzył na mnie z lekko pogardliwym uśmieszkiem, był ode mnie sporo starszy, ale i jak widać sporo silniejszy...

- Przepraszam, to jak mam się zwracać?......do Pana.... i o co Panu chodzi?

- No właśnie, od teraz jestem twoim Panem i tak się masz do mnie zwracać! Nagrałem twoje wczorajsze trzepanko i chyba nie chcesz, żeby się wszyscy sąsiedzi dowiedzieli, że jakiś zbok ich podgląda i wali sobie przy tym konia?

Kurwa , on to nagrał, co ludzie sobie o mnie pomyślą, żyć mi nie dadzą.....

- Nie, nie chcę - powiedziałem spuszczając głowę, było ni wstyd, potwornie wstyd....

- No! - mruknął jakby z zadowoleniem... - a teraz schowaj piwo do lodówki, raz dwa!

Chciałem się podnieść, ale ....

- Na kolanach, nie zapominaj! Albo nie. Na czworaka! Pan Adam się na tobie przejedzie, ha ha. - stanął w rozkroku, a ja jakoś mimowolnie na czworakach wszedłem pomiędzy jego nogi... - a teraz zawieziesz swojego Pana do kuchni!- poczułem jak bez żadnych ceregieli usiadł na moim grzbiecie - wio! haha

Ruszyłem powoli, Pan Adam swoje ważył, lekki nie był...dojechaliśmy do kuchni, Pan schował piwo do lodówki, wziął tylko jedno i szklankę...

-Do pokoju! wio! - padło i znów robiłem za konia... Dojechaliśmy do pokoju, Pan zsiadł ze mnie i rozsiadł się w fotelu- Teraz ci wyjaśnię, co i jak. Powiem to tylko raz i wszystko masz zapamiętać! Wstań i opuść rolety, nie wiadomo kto tam jeszcze podgląda, ha ha

Zrobiłem co Pan kazał...

- Może naleję Panu piwo?- wyrwało mi się

- No no... własna inicjatywa, podoba mi się ha ha... Nalej i do nogi!!!

Widziałem, że takie pomiatanie mną sprawia mu przyjemność. Nalałem piwo do szklanki, postawiłem na stoliku i klęknąłem przed nim

- Od teraz jesteś moją własnością, a ja jestem twoim Panem i Właścicielem. Będziesz bez sprzeciwu robił wszystko co ci rozkażę. Będziesz na każde moje skinienie. Każde!!! rozumiesz psie?

- yyy tak Panie - ledwo wycedziłem przez zęby

- No! pamiętaj z szacunkiem i na kolanach!!! - patrzył na mnie pogardliwie i sączył piwo...

- Skoro wszystko zostało wyjaśnione to skocz po drugie piwo dla Pana, ha ha- na czworaka ruszyłem do lodówki i szybko wróciłem - nalej i zdejmij mi skarpetki!- jak rozkazał , tak zrobiłem...

-Całuj psie! - schyliłem się do jego stóp, ale o dziwo nie śmierdziały po całym dniu, chyba przed moim przyjściem się wykąpał...

-Dziś będzie szybka i krótka zabawa, bo jeszcze muszę gdzieś wyjść. Dawaj ryj!!!- podniosłem się od stóp Pana, a on złapał mnie za głowę i przyciągnął do swojego krocza- rozpinaj!!!- warknął

Ręce mi się trzęsły, ale co mogłem zrobić? Nie mam się jak wycofać.

Rozpiąłem pasek, guzik, suwak.... - zsuń mi spodnie! szybko!!!- bez słowa przyspieszyłem ruchy

- A teraz dostąpisz zaszczytu po raz pierwszy z bliska zobaczyć kutasa swojego Pana, zsuń mi gacie!!!

Właściwie byłem ciekawy jaki ma sprzęt, więc szybko się uporałem z bielizną Pana... i ukazał mi się jego sterczący kutas, na moje oko jakieś 16-17 cm, dość gruby.... może nie był imponujący, ale i tak był większy od mojego...

- Zaproszenie potrzebujesz?!- warknął - do lachy psie i masz się starać!

- Ale ja Panie jeszcze nigdy tego nie robiłem.... - siarczysty plaskacz wylądował na poim policzku...

- Gówno mnie to obchodzi, kazałem ci psie robić lachę, to masz robić, bez dyskusji!

Już nic nie mówiąc podsunąłem się bliżej jego kutasa- no dobra, raz kozie śmierć- pomyślałem, zamknąłem oczy i pomału delikatnie zacząłem lizać go od dołu, od samych jajec, lizałem z każdej strony, zmierzając ku górze i sam się tego nie spodziewałem, ale zaczęło mi się to podobać.

- Widzę, że masz psie do tego talent, ale teraz bierz się porządnie do roboty!

Wziąłem więc kutasa mojego Pana do pyska i zacząłem ssać, brałem go coraz głębiej i szybciej od czasu do czasu zahaczając językiem o wędzidełko. Czułem jak kutas robi się coraz twardszy i wtedy Pan złapał mnie za głowę i dopchnął do końca. Kutas wbił mi się w gardło, nie mogłem złapać powietrza i czułem, że chyba zaraz rzygnę. Trwało to może kilka sekund, ale gdy mnie puścił odskoczyłem ledwo łapiąc powietrze...

- Pozwoliłem ci na jakąś przerwę?- warknął- wracaj do obciągania!

Posłusznie zacząłem znów ssać kutasa, coraz szybciej ruszałem głową i coraz mocniej ssałem, bolała mnie już szyja, nagle kutas zaczął drgać i w moje gardło wystrzeliła ciepła, lekko słonawa ciecz. Odruchowo chciałem zabrać głowę, ale....

-Gdzie?!- ciężko dysząc zapytał Pan Adam i przytrzymał moją głowę. Miałem pełne usta spermy Pana ...

- Teraz grzecznie wszystko połkniesz! - powiedział i wyjął kutasa z mojego pyska - no łykaj psie!!!

Zamknąłem oczy i .... nawet gładko mi to przeszło przez gardło, nawet odruchowo się oblizałem

- ha ha , widzę że ci smakuje , ha ha, to obliż dokładnie Panu kutasa, całego masz wyczyścić!

Bez namysłu zacząłem oblizywać trzon zwiędłego już nieco kutasa i całą główkę, nawet z rozpędu wyssałem resztę spermy, która jeszcze lekko wypłynęła

- No! nie było najgorzej, ale jeszcze musisz się bardziej starać! Rozumiesz psie?

- Tak Panie-

- Zbieraj się, jestem jeszcze umówiony i .... ale zaraz, zaraz, przecież ty masz samochód, hmmm... zawieziesz swojego Pana potem odbierzesz! Będziesz też moim szoferem, ha ha....

Spuściłem głowę, bo co innego mi pozostało...

- Tak Panie.

Zeszliśmy na dół, ja szedłem kilka kroków za Panem, na parkingu było pusto, ani żywej duszy, tylko same auta. Już byliśmy przy moim samochodzie, gdy Pan mnie szturchnął...

- Najpierw pójdziemy tam- wzrokiem wskazał mi pobliską kępę krzaków - piwo dało znać o sobie, muszę się odlać...

- To ja może tu zaczekam, po co...- nie zdążyłem dokończyć i zaliczyłem kolejnego liścia.

- Miałem cię tylko trochę obszczać, ale za to pyskowanie odleję ci się psie prosto do ryja! Idziemy!

- Panie proszę, nie rób tego, proszę, błagam - zaskomlałem, ale dostałem tylko kopniaka ..

- Na kolana psie! Teraz otwieraj szeroko pysk i masz połykać wszystko co ci dam- stanął przede mną w lekkim rozkroku, rozpiął rozporek i wyjął kutasa. Klęczałem przed nim z otwartym pyskiem, zamknąłem oczy i poczułem jak Pan lekko wsunął mi swojego kutasa do ust. Najpierw kilka kropel... słone i gorzkie... nagle strzelił strumień

- Pij psie!!!- warknął Pan Adam

Myślałem, że nie dam rady , ale zacisnąłem mocno powieki i .... pierwszy łyk... drugi.... musiałem szybciej przełykać, bo Pan Adam nie miał zamiaru przerywać szczania.... kolejny łyk i kolejny.... otworzyłem oczy i wciąż trzymając w ustach kutasa i połykając szczochy spojrzałem do góry, na Pana. Patrzył na mnie z nieukrywaną wyższością , a usta wygięły się w drwiącym uśmiechu... Wiedział jak dużą ma teraz nade mną władzę.

- Chyba będę miał z ciebie pożytek- powiedział wyciągając kutasa z moich ust- a teraz grzecznie Panu podziękuj!

Spuściłem głowę i zawstydzony i pozbawiony godności cicho powiedziałem

- Dziękuję Ci mój Panie, że mogłem wypić Twoje szczyny....

- Nie postarałeś się, ale ok jak na pierwszy raz. Ale nauczysz się, wszystkiego się nauczysz.... Idziemy!!! - warknął

Poszliśmy do samochodu i Pana Adam kazał się zawieść pod wskazany adres.

- Masz po mnie przyjechać punktualnie o północy, a spróbuj się spóźnić- zabrzmiało groźnie...- teraz masz wolne.

Pan Adam wysiadł z samochodu, a ja siedziałem sam i w głowie miałem miliony myśli. Ale jedno wiedziałem - punktualnie o północy będę tu czekał na swojego Pana...

c.d.n.

60%
12647
Dodał ulg 06.03.2019 07:08
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Znów II

Dalszy ciąg VII części opowiadania "Znowu", bo coś urwało. - Zgłosiłeś to? - w Rafale od razu budzi się rozsądek. Nie żal i współczucie, tylko zimna logika. - Żartujesz, prawda? - O co ci chodzi? On cię… - nie przychodzi mu łatwo dokończyć to zdanie. To słowo, kiedy dotyczy ciebie staje się trudnym do przełknięcia tabu. - zgwałcił! - a jednak dokończył, choć nie zapanował nad głosem i zaakcentował to głośniej niż wypadałoby. - W tym kraju?! Słyszysz sam siebie?... Przeczytaj więcej...

Polowanie na cwela cz. 2

Nie wiem ile dni minęło od tego pamiętnego dnia, kiedy chciałem się dostać do Elbląga stopem. Co mnie ku*wa podkusiło, mogłem spokojnie wsiąść w pociąg i w kilka godzin dotrzeć na miejsce, ale nie, zachciało mi się wakacyjnej przygody, no to mam ku*wa przygodę, nie ma co. Tego dnia w posiadłości królował Jerzy, nienawidziłem tego typa, zawsze z nieodłącznym papierosem w gębie, zawsze gotowy, żeby rozżarzonym końcem peta przypalać któregoś z nas, a właściwie &ndash... Przeczytaj więcej...

Bo praca też może być przyjemna

Cześć. To moje kolejne opowiadanie. Co do „kolegi z szatni” może kiedyś to dokończę. Dzisiaj mam dla Was inną historię. Czy jest prawdziwa czy to tylko wymysł mojej wyobraźni? Nie powiem Wam tego ;) miłego czytania. Po maturze i krótkim odpoczynku (cały maj po maturach przesiedziałem w domu) poszedłem do pracy. Fabryka składała się z trzech hal produkcyjnych, nasza największa i z biurem na jej końcu. Ja pracowałem na tzw. dużej maszynie razem z 50-letnim Grzesiem... Przeczytaj więcej...