Opowiadania erotyczne :: Trójkąt kobiecym okiem

Trójkąt ech w rozmowach fantazja, dreszczyk emocje, żarty w realu trochę niepokój. Umówiliśmy się z jednej strony czułam ulgę ze po wielu namowach będę to już miała za sobą z drugiej strony budzą się we mnie lęki nie idące w parze z optymizmem męża.

Wiedziałam ze zostało 7 dni do umówionego spotkania do tego czasu cudu nie będzie nie schudnę i nie wchłonę cellulitu.

Już 3 dni przed zaczęłam wpadać w panikę, że na pewno się nie spodobam i ze od tej pory mój facet też zauważy moje mankamenty. Żeby się podbudować kupiłam nowa śliczna bieliznę, seksowną, ale i taką, żeby można było ją wykorzystać do kilku kreacji. Miałam luz na kasę, bo mąż wręcz mnie zachęcał do zakupów. Z rozpędu wpadły więc jeszcze dwie kreacje, bo nie wiedziałam jaka pogoda będzie.

Dzień spotkania, na szczęście byłam zapracowana, ogarnąć prace, zarezerwować hotel szybko zleciało.

Gdy razem się szykowaliśmy udzieliła mi się atmosfera czegoś wyjątkowego.

Idąc za radą portalu, Roberta, z którym się umówiliśmy wybraliśmy z innego miasta, żeby nie było koneksji, plotek, wspólnych znajomych. Bardzo fajnie z nim się rozmawiało wiec miałam pewność ze nawet jak do niczego nie dojdzie to wieczór będzie udany. Poszliśmy na kolacje do restauracji, początkowo byłam spięta. Jednak, gdy rozpoczęliśmy rozmowę, żarty, napięcie uciekło. Zaczynało mi się podobać jak mąż na mnie patrzy, jak z zadowoleniem obserwuje Roberta, któremu się najwyraźniej podobałam.

Zaczęłam doceniać w swej próżności sytuacje, gdzie dwóch fajnych facetów poświęca czas tylko mi.

Potem poszliśmy do pokoju, hotel był w fajnym standardzie czyściutko, pachnąco i co najważniejsze ciepło.

Chłopaki zrobili drinki usiedliśmy koło siebie zrobiło się trochę sztywno trochę podniecająco.

Zaczęliśmy się bez powodu śmiać nie wiem, kiedy Robert przybliżył się do mnie i zaczął obsypywać całunkami jeszcze po uśmiechu. Odwzajemniłam pocałunek przypomniały mi się te wszystkie pierwsze. W ustach sól goręcej wody smak. Od lat nie całowałam się z nikim poza mężem. Młodzieżowe niewinne muskanie zmieniło się powoli zachłanne lizanie.

Nie wiem, kiedy mąż rozpiął mi stanik i mocno ścisnął mi piersi. Przywarł do mnie z tyłu tak że czułam jego wzwód. U Roberta nie miałam śmiałości sprawdzić jeszcze czy też na niego działam.

Tonąc w pocałunkach, które już wykraczały za usta tyłkiem wciskałam się w męża czerpiąc satysfakcje z jego twardego penisa.

W końcu się odwróciłam i wpiłam ustami w męża, nieśmiało podążając biodrami w stronę krocza Michała. Chwycił mnie mocnymi dłońmi za biodra i przyciągnął poczułam jak bardzo mu się podobam, jak jest hojnie obdarzony. Czułam jaka jestem już mokra, jak podnieceni są mną faceci, cudowne uczucie.

Wtedy mąż mi szepnął na ucho byśmy poszli się wykapać on wszystko przygotuje.

Nie wiedziałam co robić Robert na szczęście przejął inicjatywę ruszył w stronę łazienki chwytając mnie za rękę.

Weszliśmy pod prysznic, podobało mi się jak z dużą starannością reguluje wodę, a jeszcze bardziej jaki ma piękny, mocny wzwód, czułam i widziałam jak mu się podobam. Wgapiałam się w jego seksowny tyłek.

W kabinie stanął za mną mył mi kark. plecy, potem brzuch i powoli piersi. Najpierw delikatnie i później bardziej zdecydowanym powolnym ruchem. Czułam jak sutki mi rosną między jego męskimi palcami. Czułam jego twardego penisa, który niczym bicz, obietnica rozkoszy wędrował twardy wzdłuż mojego ciała.

Zszedł niżej i już nie wiem, czy to był masaż czy mycie. Odwróciłam się teraz ja myłam jego piękne plecy, silne ramiona, klatkę brzuch, pośladki…i penisa. Cudowny. Miałam ochotę wziąć go do buzi albo jeszcze lepiej na niego wsiąść, ale za chwile przestraszyłam się tej myśli.

Dopiero po otwarciu kabiny zauważyłam męża lezącego w wannie, przyglądającego się z figlarnym uśmiechem. Był szczęśliwy i mocno podniecony.

Mąż zaprowadził mnie do sypialni, położył na łóżku i założył opaskę na oczy. Położyłam się na brzuchu.

Czułam jak obaj masują i nogi, na zmianę biodra. Mocno zdecydowanie.

Potem odwrócili mnie na plecy i rozpoczęli masaż całego ciała. Początkowo odróżniałam dłonie, dotyk, ale w raz z rosnącym podnieceniem zapomniałam o tym zatraciłam się rozkoszy. Czekałam na momenty, gdy, pieścili mi łechtaczkę, delikatnie wodzili po udach, ugniatali piersi i drażnili sutki. Marzyłam o choćby małym paluszku w cipce, w tyłku.

Rozsunęłam szerzej ręce czułam jak podczas masażu się przesuwają. Czułam dłońmi twarde penisy. Dwa dziś dewa biłam się z myślami jak to będzie jakie mam pozycje zająć, ale rozkoszy wypychała te myśli.

Poczułam język na łechtaczce cudownie ciepły i bardzo ruchliwy, liżący mi cała cipkę, usta spijające ze mnie całe soki i jednocześnie powodujące ze byłam coraz bardziej mokra. Westchnęłam głośno. Oblizałam wargi. Miałam już jęknąć z rozkoszy, gdy w ustach poczułam penisa męża.

Zaczęłam go zachłannie lizać i ssać. Właściwie to już miałam pierwszy orgazm.

Wtedy panowie się zamienili. Czułam ze Robert jest większy bardziej wypełnił mi usta, delikatniej się w nich poruszał. Odpłynęłam jak mąż w e mnie wszedł i zaczął rytmicznie posuwać, a ja zakneblowana penisem cicho jęczałam. Zlizując z niego wszystkie soki i je zachłannie połykając. Poczułam duży wytrysk i prawie jednoczesny w cipce.

Mąż padł na plecy wykończony, wszystkim nam się gęby cieszyły. Robert poszedł do łazienki, maź leżał na plecach. Wzięłam kilka łyków wody i przytuliłam się do klaty męża z podkulonymi kolanami i lekko wypiętym tyłkiem.

Gładziłam go po torsie i delektowałam się tym, że głaszczę mnie po głowie. Dla żartu ubrałam mu opaskę na oczy.

Leżeliśmy tak z 5 minut, gdy poczułam ze od tyłu podszedł Robert i bezceremonialnie we mnie wszedł.

Nie przerywałam głaskania męża. Robert zaczął powoli delikatnie mnie posuwać. Wychodził prawie że mnie całkiem i na nowo wchodził powoli zanurzając we mnie całego penisa. Coraz głębiej coraz mocniej i bardziej rytmicznie. Jednoczenie masując mi druga dziurkę i wsuwając tam najpierw jeden potem dwa na żelowane palce. Wpiłam się paznokciami teraz klatkę męża i podciągnęłam do góry. Czułam się ze jestem boginią, samicą w stadzie. Zaczęłam zachłannie lizać męża i czekać, kiedy Robert wejdzie w mój tyłek. Zrobił to bardzo delikatnie. Wchodził i dawał mi perwersyjna rozkosz.

Mąż się obniżył pode mną czułam, że znów ma wzwód po czym wszedł w moja cipkę. Nie wiedziałam ze tak można, że się zmieszczą na raz w dwa otworki, ale spazmy rozkoszy mnie uspokoiły. Po orgazmie od razu usnęłam na 15 minut. Chyba Panowie też. Była bardzo fajna przyjacielska atmosfera. Czułam się nie tylko bezpiecznie, ale i wyjątkowo. Wykapaliśmy się już osobno. Panowie pod prysznicem, ja dłużej w wannie. Usiedli przy mnie, piliśmy wino i gadaliśmy już o duperelach.

Dziś mogę powiedzieć ze pozbyłam się wielu lęków, ale nie zdrowego rozsądku. Jednak zdecydowanie czuje się piękniejsza, atrakcyjniejsza, bardziej seksowna. Regularna to zabawa na pewno nie będzie, ale na pewno się jeszcze z mężem skusimy.

60%
10675
Dodał seksgeometria 26.02.2019 15:50
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Iwona cz. 4

Niedziela była pełna lenistwa równocześnie wspominania jak to było w ubiegłą noc. Sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje z grzecznej dziewczynki stałam się kobieta myślącą o seksie. Cały tydzień minął bez większych wydarzeń, na weekend umówiłam się z Magdą na babski wieczór u niej w mieszkaniu. Magda była i jest moją najlepszą koleżanką z którą mamy wiele wspólnego a także nie jeden sekret. Jest szczupła brunetka z kręconymi włosami po barki pełnymi piersiami... Przeczytaj więcej...

Wiktoria cz.6

Po wizycie u Pana Wojtka, Wiktoria nie miała już najmniejszych wątpliwości co do słów ciotki Joli na pogrzebie jej mamy. Jolka miała powiedzieć wtedy: "Jak przyjedziesz do mnie do Poznania to nie pożałujesz. Może trochę pracowicie będziesz musiała spędzić dni i noce ale za to na brak atrakcji nie będziesz mogła narzekać". Cały czas intrygował ją widok, jak ogromny pies gospodarza ostro rucha jedną z przecież młodszych od niej dziewczynek. Jak jego gruby, niemal 20 cm kutas... Przeczytaj więcej...

Korepetytor matematyki cz. 1 Natalia

Wszystko zaczęło mu się walić. Rok temu na raka zmarła mu żona. Parę miesięcy temu stracił dobrą pracę. Postanowił nie załamywać się. Dosyć dobrze znał matematykę i wiedział, że ma ten dziwny dar i umiejętność przekazywania jej młodzieży. Zawsze stosował zasadę żeby przekonywać uczniów, że matematyka jest lekka, łatwa i przyjemna. Dał ogłoszenie w internecie i prasie lokalnej i po miesiącu miał już ponad dziesięć godzin tygodniowo korepetycji po 30,- zeta za... Przeczytaj więcej...