Opowiadania erotyczne :: Dziwka - część 27 - Sekret

Rozmawialiśmy ponad dwadzieścia minut, grubo ponad standard. W końcu, jakby od niechcenia i całkiem przypadkiem Tadek zmienił tembr głosu.
- Mam jeszcze małą prośbę.
Aha, pomyślałem. Trafiony, zatopiony.
- Agnieszka chce studiować w [..].
- No i super.
- Mogła by się u Ciebie zatrzymać na kilka dni zanim coś sobie zorganizuje?
- oczywiście.
Ugryzłem się w język za późno. Mieszkałem sam. Małe królestwo, własne zasady. Najchętniej natychmiast wycofałbym nieopatrzną deklarację. Agnieszka jest córką Tadka. Rodzinno-towarzyskie zamieszanie sprawiło, że Tadka pomimo braku jakichkolwiek koligacji od zawsze traktowałem jak wujka. Lubiłem Agnieszkę. Mieszkałem u nich przez dwa lata i zaprzyjaźniliśmy się. Ja się zaprzyjaźniłem, ona się podkochiwała idiotyczną dziewczęcą miłością. Pełniłem rolę starszego brata, spowiednika i wyrozumiałego przyjaciela.
- Straciłam dziewictwo z [..].
Byłem wtedy u nich na Boże Narodzenie. Weszła do pokoju późno wieczorem i streściła ostatnie kilka miesięcy. Jurek z OSP, impreza karnawałowa, tylne siedzenie starego BMW. Komentarz ograniczyłem do pytania o gumki. Do bycia ojcem chrzestnym gówniaka niezbyt mi się spieszyło. Na Wielkanoc po Jurku z OSP nie było śladu. Może zginął gasząc wiejską szopę a ona żałobę miała już za sobą. Może po prostu tryskał już ze swojej sikawki na inną rozpaloną małolatę.
Przyjechała w niedzielę wieczorem. Wir plotek, odgrzewanych żartów i zupełnie niepoważnie prowadzona rozmowa o poważnej przyszłości. Za tydzień zaczyna studia. Od jutra szuka pracy. Faceci są do dupy – ty oczywiście nie, choć akurat dupa mnie bolała po sobotnim wieczorze –, nic nie ma sensu, ale nie można się poddawać. Słuchałem tyrady dopijając merlota.
W poniedziałek czułem się źle. Oskarżyłem Agnieszkę o przywleczenie choroby. W żartach, ale wystarczyło by wyszła na miasto obrażona. Zadzwoniłem do pani Ewy i wykreśliłem się z grafiku na cały tydzień czując, że choroba trochę mnie zatrzyma.
Nie lubię chorować. Nudzę się, nie potrafię znaleźć sobie zajęcia. Schowałem się pod kołdrę grzęznąc w pół snie. Nadrabiałem zaległości w lekturach. Aga wróciła po dwudziestej. Dostała pracę. Wtorek był podobny do poniedziałku, z tą różnicą, że pracę straciła. Szef klepnął ją w tyłek, ona klepnęła go w twarz, tak w skrócie.
W środę dzień domowej depresji. Faceci, dotąd tylko do dupy teraz byli już zgniłymi chujami.
- Wszyscy tylko szukają pierdolenia. Jak mam dawać za friko zostanę kurwą!
- Mówisz bzdury.
- Co? Żeby się kurwić? Niby dlaczego nie? Jakoś dużo się kurwi i nic z tym złego nie ma. Połowa studentek daje dupy. No i co? Że to nazywają, że mają sponsora? A jaka kurde różnica? Dają dupy to dają, tak?
- No chyba jest różnica jak utrzymuje kogoś jakiś facet a co innego w agencji pracować albo coś takiego.
- Powiedziałeś co wiedziałeś. – zupełnie nie świadoma, trafiła w punkt. – Agencje to agencje. oczywiście nie jakieś takie podejrzane z narkotykami i syfem, ale są dobre.
- Rany boskie, czy ty słyszysz co mówisz? Dobre kurwienie, złe kurwienie .. to jedno i to samo.
- Moim zdaniem nie.
Nie ciągnąłem tematu. Wściekła, młoda dziewczyna i kretyńskie myśli. Wysłuchałem jeszcze oderwanego od rzeczywistości wywodu na temat zarobków w branży. Tak kotku, jak będziesz się pierdolić pięć dni w tygodniu non-stop bez przerwy na prysznic, lunch i chwilę odpoczynku to może .. tyle, że tylu amatorów żadna nie jest w stanie znaleźć nawet jeśli z głupoty postanowi zaryćkać się na śmierć. „cipka nie z mydła, nie wymydli się”. Poziom argumentacji odebrał mi chęci do traktowania rozmowy poważnie.
W czwartek wyszła z domu podminowana. Wróciła wieczorem i zamknęła się w pokoju. W piątek nie było jej jak wstałem. Zostawiła w kuchni kartkę. „Przepraszam, musiałam odreagować. Nie martw się o mnie. Mam pracę, jest dobrze”. Dobrze, to dobrze. I tak nie zamierzałem się przejmować.
Czułem się coraz lepiej, ale weekend odpuściłem. Ewa prosiła bo ktoś stęsknił się za moim wcieleniem Marysi, lecz nie chciałem. Odchoruję swoje i będzie w porządku a tak będę chorobę przeciągać i wyjdzie lipa. Agnieszka pobiegła na studia. Posprzątałem, poszedłem na solarium. Spokojne lenistwo. Wieczorem zabrałem ją na kolację z okazji wkroczenia na nową, akademicką drogę życia. Przyznaję – kiedy siedzieliśmy w knajpce co chwila ktoś się na nią gapił a ja zapewne uchodziłem za szczęśliwca, obdarzonego przez opatrzność niezłą laska. Szczupła, średniego wzrostu. Delikatny makijaż wystarczał, żeby podkreślić szlachetne rysy twarzy. Proporcjonalne piersi modelowały sylwetkę a kruczoczarne włosy uczesane na pazia dopełniały całość obrazu ładnym akcentem. Niedzielę przespałem – pogoda była buro nijaka, mżawka mieszała się z mgłą. Po południu rozpadało się na dobre. Silny wiatr przegnał resztki myśli o spacerze.
W poniedziałek zameldowałem się w firmie. Dojechałem po 12:00. Wcześniej musiałem odwiedzić kafkowski urząd, odbić się od okienka, pocałować dwie klamki, w końcu odbyć dziwną rozmowę z inspektorem na temat dochodów, przychodów i należnych podatków. „Pan wybaczy, listy klientów nie pokażę. Jak pana stać, może pan sprawdzić.”. Kolejne wizyty w urzędzie gwarantowane.
- Dobrze, że jesteś. Grubasek Czesiu jest z nową na piątce i chciał, żebyś dołączył.
- Jaką nową?
- Nową. Ogarniaj się szybko.
W pośpiechu wziąłem prysznic. Bez ceregieli, w samych tylko bokserkach i koszulce pobiegłem na górę.
Piątka na poddaszu. Nie duży pokój, w sam raz na przyzwoitej wielkości łóżko i nic więcej. Drzwi otworzyłem bez pukania. Moim oczom ukazały się piękne, jędrne półkule pośladków. Uniesione w górę lekko falowały podążając za ruchami właścicielki, która zajęta obciąganiem czesiowej laski nie zwróciła uwagi na moje wejście. Obciągała rytmicznie, głęboko, szybko. Pan Czesio tak lubił. Bywałem u niego na duetach. Nie brzydził się moich ust, więc od tej strony zdążyłem go poznać. piersi dziewczyny, do towarzystwa bulgoczących jęków klapały o uda szczęśliwca.
Rozanielony Czesio leżał oparty o poduszki wydając z siebie pomruki zadowolenia. Zauważył mnie. Wskazał ręką na dziewczynę i prostym gestem zakomunikował życzenie. Mój mały na widok kręcącej się na łóżku atrakcji szybko obudził się zgłaszając gotowość do pracy. Uwolniłem go z jarzma bokserek, zdjąłem koszulę. Stał twardo, wpatrzony oczkiem cyklopa w roztańczoną dupę. Sięgając po leżącą na stoliku gumkę podszedłem bliżej stając za dziewczyną. Nadal nie widziałem jej twarzy. Plama ciemnych włosów podskakiwała na fiucie pana Czesia.
Pokój pachniał seksem. Byli razem ponad czterdzieści minut. Zgadłem, że pierwszą rundę mają już za sobą a na drugą połowę pan Czesio zażyczył coś ekstra. Wsunąłem dłoń pomiędzy jej uda. cipa była wilgotna i miękka. Wilgotne podbrzusze i cały rowek aż do ładnego, okrągłego oczka drugiej dziurki sugerowały, że czas spędzili pracowicie. Przez chwilę, chciałem wsunąć palec w jej tyłek, ale uznałem, że wobec nieznajomej może nie być to grzeczne. Na wszystko przyjdzie czas.
Moja wizja lokalna nie zrobiła na dziewczynie wrażenia. całą uwagę koncentrowała na fiucie pana Czesia. Widziałem już, że jest młoda. Nie mogła mieć więcej niż dwadzieścia kilka lat i to bliżej zera niż piątki. Ciało było naturalnie jędrne. Ruszała się płynnie. Uniesiona dupa tańczyła tantryczną etiudę. Żal było przerwać widowisko, ale skoro Czesio prosi.
Założyłem gumę, chwyciłem ją za biodra i jednym, szybkim ruchem wszedłem. Mlask mokrej cipy, cichy pisk i jęknięcie były jedyną reakcją. Zacząłem pierdolić. Kilkanaście ruchów zajęło nam zgranie obciągania z pieprzeniem, ale rezultat był dobry. Czułem na chuju i jajkach, że nie jest z tych, które potrzebują żelu. Za każdym pchnięciem słyszałem wilgotny plask. Ciasna, elastyczna pizda opięła mi fiuta wchłaniając go w siebie jak pierdolony jamochłon.
Pan Czesio gestem reżysera wstrzymał akcję. Musieli umówić się wcześniej. Dziewczyna odsunęła się. Wysunąłem z niej małego. Posyłała przelotny uśmiech. Założyła Czesiowi gumę i sprawnie dosiadła. Wcześniej, bohater spotkania przesunął się bliżej krawędzi łóżka. Znów obyło się bez zbędnych słów.
Dziewczyna miała obłędnie błękitne, duże oczy. Delikatna twarz, opadająca na czoło grzywka i odrobinę rozmazany makijaż, wszystko to razem nie raziło, przeciwnie, zachęcało. Z szeroko rozłożonymi nogami klęczała nadziewając się na fiuta, który zajął opuszczone przeze mnie miejsce. Pan Czesio znów mnie ponaglił.
To nie jest tak, że każdy w branży robi anal. Jak ktoś policzy okaże się, że w sumie i mało kto robi i mało kto chce. Anal jest czymś o czym się mówi, ale już na pokoju od słów do czynów droga daleka. Anal to przygotowania, nie zawsze komfort, ryzyko brudnej wpadki, zmiana gumki, czasem najzwyczajniej w świecie ból, gdy organizm chwilo się zbuntuje. Anal bez pytania jest czerwoną kartką. Tym razem wyglądało, że wszystko uzgodnili.
Dziewczyna, nie przerywając ujeżdżania pochyliła się do przodu naturalnie rozszerzając pośladki i eksponując całość skrywanych pomiędzy nimi dobrodziejstw. Chuj pana Czesia znikał i pojawiał się a oczko powyżej w rytm ruchów leciutko rozluźniało się bądź zamykało. Nalałem na kciuk żel. Palec wszedł w dupę lekko. W środku była mokra. Nic nowego, arsenał moich sztuczek. W przerwie, raczej w przerwie niż przed spotkaniem zadbała o siebie.
Przyłożyłem czubek członka bawiąc się tym, jak sam lekko, w ślad za jej falowaniem naciska, zagłębia się, drażni. Przeszło mi przez myśl, że zazwyczaj to moją dupę oglądają od tej strony. Nacisnąłem mocniej. Nie wchodził lekko, ale też nie było problemu. Dziewczyna dostosowała ruch zostawiając więcej pola do manewru. Za ścianą czułem fiuta pana Czesia. Kutasy ocierały się oddzielone cienkimi warstwami błon. Ona, on i ja we wspólnym tańcu.
Czesio na szczęście zdał się na nas i nie przeszkadzał. To zawsze kłopot, trójka bez sternika, każdy w inną stronę, kutasy wypadają z dziurek albo wyginają się do granicy bólu, ogólnie bez sensu. W naszym wykonaniu kanapka wychodziła całkiem zgrabnie. Dziewczyna zawiesiła się pośród krzyków, gdzieś na granicy orgazmu. Pan Czesio mruczał, rzucał kurwami, „pierdol mnie”, „jeb ją w dupę chłopcze, mocniej”, miętosił jej cycki a ja rżnąłem piękny tyłek zmieniając rytm i głębokość sztychów.
Kolejnej scena nie zaskoczyła. Ona na pieska, ja pod nią, pan Czesio zapina, urobek cieknie na mnie, liżę jajka, pieszczę dziewczynę, czasem w nagrodę chuj Czesia zabłądzi i zwiedzi moje usta. Nic nowego, w nagrodę laska– znałem lepsze wykonania. Czesio nie był ruchaczem. Zwalniał, przyspieszał, kondycja bez szału. Na koniec mój i jej dziobek na wprost trzepanego drąga. Nie obfity strzał podzielony pomiędzy nasze usta i wspólne polerowanie zasypiającego, zmęczonego ogiera.
Pan Czesio poszedł do łazienki. Wytarłem usta papierem. Założyłem bokserki i t-shirt. Dziewczyna okryła się szlafroczkiem.
- Posprzątasz?
- Tak.
- W porządku.
Skierowałem się do drzwi.
- Fajnie było.
- Dzięki. Jak masz na imię?
- Nina.
- Ładnie.
Ładnie, nawet jeżeli to tylko pseudo.
Nina przypadła mi do gustu. Dziewczynom nie. Źle sprząta pokoje, bałagani. Zostawiła gumkę na łóżku. Podkrada kosmetyki. Oskarżona o czary, rzucanie uroków, niesolidność i wszystko, co samicza gromadka mogła wymyśleć wytrzymała do soboty. W kiepskiej atmosferze spakowała rzeczy i tyle ją widziano. Wrócił spokój i harmonia.
Przez tydzień wypełniony kłótniami w pracy życie domowe było równie burzliwe. Agnieszka ponownie zmieniła pracę i ponownie ją straciła. Wróć - rzuciła, nie straciła, bo „nudna i nie rozwojowa”. Serial trwał w najlepsze. Wujek podsyłał kasę, głód nie groził. Pozmywane naczynia i zrobione pranie rekompensowały trud życia pod jednym dachem. Przyzwyczaiłem się do niej. Teksty o facetach przestały mnie drażnić. Głupie przycinki o kurwach i zaletach ruchania za kasę puszczałem mimo uszu. Oficjalnie pracowałem w agencji marketingowej – sorry kotku, nie ma u nas dla ciebie miejsca – a wkurzający ją spokój, z jakim przyjmowałem dziecinne tyrady był najlepszym orężem. Na studiach szło jej dobrze, to najważniejsze, o ile można podsumować studia po dwóch weekendowych zjazdach. W niedzielę po zajęciach poszliśmy do kina i na kolację.
W poniedziałek dzień zacząłem od ulubionego urzędu. Ponownie złożyłem oświadczenie, że charakter wykonywanej pracy wystawia mnie poza nawias zainteresowań służb podatkowych i ponownie skończyło się na słownej przepychance. Urzędnik domagał się dowodów a ja choćby ze względu na powagę urzędu dowodów pokazywać nie chciałem, bo niby jak? Zdjąć przed biurkiem gacie?
Atmosfera w firmie była senna. Pani Ewa pojechała do kosmetyczki. Olga rozwiązywała krzyżówki.
- Uprzedzaj, że się spóźnisz.
- Mówiłem, że w poniedziałek jadę na […].
- Do mnie nic nie dotarło.
- Co się czepiasz?
- Pytał się o ciebie grubasek.
- Kto?
- No Czesio.
- uparł się na mnie?
- Najwyraźniej tak.
- Znów rucha?
Czesio wpadający do firmy co tydzień? Coś nowego.
- Jak chorowałeś była nowa.
- Wiem, byłem z nią tydzień temu.
- Nie. Inna. Ta Nika ..
- .. Nina.
- Pies ją jebał, Nika czy Nina. Ona była i od razu zaczęła. A ta Lidia była porozmawiać i chyba w weekend się zdecydowała. Pani Ewa dzwoniła w niedzielę.
Wiedziałem, że Olga prowadząc życie samotnej, ale przykładnej matki nie lubiła takich telefonów, tym bardziej, że mieszkała z rodzicami. Nieformalnie pilnowała pod nieobecność pani Ewy lokalu, więc o nowej w pracy musiała wiedzieć.
- Fajna?
- Takie wystraszone dziewczę. Młodziutka.
- Znowu narobicie syfu i dziewczyna spłynie.
- Nie pierdol! Tamta kurwa ukradła mi perfumy! Sam marudziłeś, że nie sprząta łazienek po kliencie!
- Wyluzuj się. Była i nie ma. Koniec.
- Bo jebiesz, że my ją wyrzuciłyśmy!
Zszedłem z grząskiego gruntu wstawiając wodę na herbatę.
- Co robisz?
- Herbatę. Chcesz?
- Zapieprzaj pod prysznic. Mówiłam ci, że jest grubasek Czesio.
- To co?
- Nico! Chce, żebyś do nich poszedł. Jak tylko przylazł zaczął się ślinić na widok tej młodej i od razu o ciebie pytał. On już sam nie umie ruchać?
Wzruszyłem ramionami.
- Dawno poszli na pokój?
- Dwadzieścia minut. Dałam im jedynkę.
Pokój mroku, gry świateł i zawieszonego nad łóżkiem baldachimu po generalnym remoncie. Próba tańca na rurze z wykorzystaniem filara baldachimu skończyła się tygodniowym wyłączeniem pokoju z użycia, wkurwioną panią Ewą i stolarzem, który w ramach bonusu poruchał po naszej stawce.
Zszedłem do garderoby. Ślady nowej były widoczne. Położyła rzeczy na mojej półce. W zamkniętym świecie burdelu to jak wyzwanie na pojedynek. Opierdolę później. Najpierw pierdolenie, opierdalanie później. Podsumowanie mnie rozbawiło.
Prysznic, dwie minuty, żeby się ogarnąć. Poszedłem na górę mijając po drodze obojętną, zanurzoną w kratki krzyżówek Olgę.
- Jak ona ma na imię?
- Lidia. Albo jakoś tak.
- Wiesz coś więcej?
- A co mnie to kurwa obchodzi?
Odpowiedzi mogłem się spodziewać. Burknąłem coś pod nosem i poszedłem na górę.
Widok nie był tak atrakcyjny, jak tydzień temu. Pan Czesio siedział na dziewczynie, plecami do wejścia. Rozszyfrowanie fabuły nie było trudne. Ugniatał cycki bawiąc się w hiszpana, zapodawał do buzi. Lidia, czy jak tam sobie wymyśliła, leżała pod nim biernie znosząc pieszczoty i solidne sto kilo wgniatające w materac. Widziałem ją od pasa w dół – resztę przesłaniała sylwetka Czesia a raczej masywny tyłek i owłosione plecy zwieńczone krótką szyją i małą, ostrzyżoną na jeża główką z odstającymi uszami. Dziewczyna była szczupła. cipkę zdobił pasek włosków. Rękoma obejmowała jego biodra. Więcej było w tym obawy przed mocnym pierdoleniem niż przyciągania i pieszczenia. Czesio jak zawsze nie oszczędzał słów, które mieszały się z mlaskaniem i cichymi westchnięciami obiektu adoracji.
- Zapnij gwiazdeczkę.
Cześć, miło cię widzieć, fajnie że jesteś skompresowane do minimum. Rozebrałem się, chwilę potrzepałem ale chuj był gotowy do podróży w nieznane i szybko mogłem założyć kalosza przyłączając się do zabawy. Klęknąłem na łóżku rozchylając jej nogi szerzej. Alabastrowo chłodna, jędrna skóra. Odniosłem wrażenie, że wzdrygnęła się czując ten dotyk, choć może akurat Czesio dławił ją wepchniętym w usta fiutem. pizda była z zewnątrz sucha i nie ruszana. Minetka najwyraźniej nie była jeszcze grana. Pomyślałem, że trzy minuty Czesia nie zbawią a żel może potrzebny nie będzie. Cofnąłem się i położyłem na łóżku. Włożyłem dłonie pod jej pośladki i uniosłem lekko biodra. Nie myliłem się. Po kilku liźnięciach przez ciało przebiegł krótki spazm. Otworzona językiem piczka w środku była mokra i to całkiem bardzo mokra, mokra z plusem, do tego smaczna. Nie lepki śluz, raczej wodnisty, nie kwaśny. Dotąd nieruchoma odpowiadała na pieszczotę mocniej się wyginając i otwierając dostęp. Pobawiłem się małą, zabawnie pulchną i twardą łechtaczką. Z drugiej strony dzielącego nas parawanu sylwetki pana Czesia dobiegało głośniejsze jęczenie. Odpuściłem ponownie za nią klękając. Gospodarz zamieszania szczęśliwie przesunął się do przodu robiąc więcej miejsca. Z pod pośladków Czesia wyskoczyły nie duże, ale dziewczęco jędrne, perkate piersi. Ciemne, małe brodawki twardo sterczały, nie musiałem sprawdzać. „Nie masz łatwego debiutu” pomyślałem. Siedzący na jej twarzy Czesio, nawet jeżeli był delikatny, ze swoim ciężarem i objętością mógł wpędzić w klaustrofobię czy inny zespół lękowy. Po odgłosach i komentarzach wiedziałem, że dziewczyna pracowicie liże jajka i rowek.
Uniosłem jej nogi. Biodra ładnie się wygięły. Wszedłem lekko, choć była ciasna. W pierdoleniu nie było finezji. To nie ars amandi, mam rżnąć a frajdę ma mieć Czesio. Czułem, że dziewczyna reaguje. Ciało lekko drżało, miała skurcze. To co robiłem przekładało się na drugą stronę sceny. Pan Czesio jebał ją w usta, dźwięki i słowa mieszały się w podniecający koktajl. Ona „och”, „ach”, on „ssij kurewko”, „mmm tak”, „mocniej” .. to chyba do mnie .. Dupa pana Czesia rytmicznie podskakiwała a ja zgrałem się z jego rytmem ruchając świeżą pizdę.
- Połóż się obok.
Znak zapytania w moim spojrzeniu widoczny był nawet w mroku.
- Obok. Na plecach. Nogami tam.
Pan Czesio jak rozogniony wizją sceny reżyser komenderował krótkimi, urywanymi słowami. To co przed chwilą było udziałem dziewczyny teraz czekało na mnie. Położyłem się na wznak, nogami w stronę poduszek a Czesio, zadziwiająco szybko jak na jego posturę przesiadł się z dziewczyny na mnie lądując dupą wprost na twarzy. Wysunąłem spod niego ręce, rozchyliłem pośladki i nie pytany zagłębiłem język we włochaty kanion. Czułem ruch na łóżku. Dziewczyna wstała. Delikatne, na pewno nie Czesia, palce poruszały się na mojej pałce. Opadła na mnie i nadziała się. Po wstępie z poprzedniej pozycji teraz już ciekło z niej na tyle, że szybko poczułem wilgoć na podbrzuszu. Ujeżdżała lekko. Domyślałem, że jeździe towarzyszą pieszczoty. Trzepała panu Czesiowi, czułem jej dłoń na piersiach, co robił on – nie wiem. Po jakimś czasie zeszła, tylko po to, żeby odwrócić się i znów mnie dosiąść. Czesio uwolnił mnie z objęć tyłka i powędrował na drugą stronę. Klęczał przed dziewczyną podając jej do ssania podczas gdy ona, pochylona w stronę moich stóp poruszając biodrami kręciła rundki na moim fiucie. Chwyciłem ją za pośladki. Twarde, wysportowane, zasługiwały na klapsa. Pacnąłem.
- Ej!
Dziewczyna odwróciła się, nie wiem czy z oburzeniem czy zdziwieniem w spojrzeniu. Cholernie znajomym spojrzeniu.
W życiu są chwile, które umykają poza czas. Chwile, o których nie potrafisz powiedzieć ile trwają. Są jak bańka oderwana poza płaski, ciągnący się stąd do wieczności wymiar. Sekundy? Minuty? Ułamki sekund.
Włosy miała w nieładzie. Makijaż odrobinę się rozmazał. W wilgotnych od śliny ustach perliło się odbicie płomienia świeczki. Oblizała się wciąż na mnie patrząc i odwracając z powrotem w stronę czesiowego chuja z furią opadła nabijając się do samego końca. Jej ruchy stały się głębsze, mocniejsze, wściekłe. Tak samo opierdalała kutasa pana Czesia bo ten nagle zaczął rozpływać się w zachwytach, pomrukach i westchnieniach. Wiedziałem jak to się skończy.
- A teraz dzieci razem.
Zeszła ze mnie, zsunęliśmy się na podłogę. Zdjąłem niepotrzebną już gumkę. Oboje ciężko oddychaliśmy. Dzielące nasze usta centymetry zajmował brandzlowany chuj Czesia. Wyciągnąłem język, zrobiła to samo.
- Bliżej kochani.
Zetknęliśmy się twarzami. Pachniała potem, swoim i pana Czesia, ja podobnie i jeszcze słodka nuta lizanej pizdy.
- No .. już .. już ..
Trwaliśmy przed nim nieruchomo czekając na wytrzepany finał. Strzelił. Trochę na mnie, trochę na nią. Trochę spermy poszło na twarze. Samotne kropelki na piersiach. Miałem wrażenie, że czeka sprawdzając czy połknę. Połknąłem, ona też. Wspólnie wylizaliśmy zmęczonego fiutka.
Pan Czesio usiadł na łóżku. Pięć minut spokoju, pieszczoty, stawianie do pionu i druga runda. Przewidywalny do bólu.
- Pozwolisz, że weźmiemy szybciutki prysznic i do ciebie wrócimy?
Rozanielony orgazmem skinął łaskawie ręką w stronę łazienki.
- Tylko szybciutko dzieciaki. Tatuś ma na was smaczek.
W odpowiedzi posłałem uśmiech wyrażający zachwyt nad obietnicą tatusiowych pieszczot.
- oczywiście. Chodź.
Wstałem z kolan i podałem dziewczynie rękę. Poszła za mną z lekkim ociąganiem się. Zamknąłem drzwi i odkręciłem wodę topiąc w szumie prysznica dźwięki rozmowy.
- Chyba musimy o czymś porozmawiać?
- To chyba ty musisz mi kilka rzeczy wytłumaczyć.
- porozmawiamy wieczorem. Wkurwiłaś mnie.
- A teraz niby co?
- Jak co? Ogarniamy się i wracamy do niego. Skończy jeszcze raz.
- Tak po prostu?
- Powiedziałem, porozmawiamy wieczorem.
- Nie jesteś zły?
- Jestem, ale teraz mamy klienta.
Spłukała spermę z piersi i podmyła cipkę.
- Chociaż się nadaję?
- Nie pierdol.
Wróciliśmy na pokój. Wieczorem w kuchni fruwały talerze i kurwy a drzwi od pokoi co chwila trzaskały. Agnieszka została w firmie dwa miesiące. Robiliśmy duety, chcąc nie chcąc poznała wcielenie Marysi. Wtajemniczyłem tylko panią Ewę. Szefowa w geście dobrej woli uruchomiła kontakty i nagrała stałego sponsora. Facet wynajął mieszkanie, opłacił studia i dawał sporo na życie. Dużo podróżowali. Ilekroć mnie odwiedzała wysłuchiwałem opowieści o wojażach, wielkim biznesie i ściankach przy wejściu na napompowane rauty. W zamian sprzedawałem ciepłe plotki o burdelowych historiach. Tematów do rozmów nie brakowało. W sumie .. nic się nie zmieniło.

100%
5444
Dodał MeskaDzivka 30.11.2018 13:38
Zagłosuj

Komentarze (0)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.

Podobne opowiadania

Ojciec i skarpety

Cześć, mam na imię Marcin i opowiem Wam moją historię. Od razu uprzedzam, że jeśli nie lubicie Daddy&Son, to możecie wyjść, jest też trochę fetyszy. A więc do rzeczy, pewnie Was to nie zdziwi ale mieszkam z ojcem sam. Matka wyprowadziła się do innego typa. Mój ojciec, to świetny facet, bardzo zadbany, przystojny. Jest wysoki, dobrze zbudowany, ma 47 lat, lekko owłosiony i jest prawnikiem. Co się z tym wiąże, do pracy chodzi w garniturach, a w szczególności w czarnych długich... Przeczytaj więcej...

Dochowanie tajemnicy cz. I

Mam dziewczynę, ale mam też tajemnice. Mieszkamy razem i często jak jej nie ma, ubieram jej ciuchy. Nie wiem dlaczego to robię, sprawia mi to swego rodzaju przyjemność. Niestety czasami zdarza się tak, że nie zamykam drzwi wejściowych i feralnego dnia, zajrzał do mnie Dariusz, był sąsiadem i mieszkał tylko kilka domków dalej. Miałem pecha, zastał mnie w sytuacji kiedy przed lustrem podziwiałem siebie w damskiej bieliźnie erotycznej. Nie było szans na tłumaczenia, chociaż błagałem... Przeczytaj więcej...

Upust emocji cz.3

Od naszej ostatniej przygody z ojcem nic się nie wydarzyło, żadnych dziwnych znaków od Niego i z mojej strony. Wszystko zostało po staremu, aż po tygodniu takiego stanu rzeczy ojciec zawołał mnie do kuchni bo tam akurat był zobaczyłem że jest goły, szybko odwróciłem wzrok i zacząłem się wycofywać -Czekaj, czekaj, coś wcześniej Ci nie przeszkadzało że jestem nago. -Ale nigdy nie robiłeś tego w taki sposób, co matka powie jak Cie tak zobaczy. -Spokojnie mama poszła do koleżanki... Przeczytaj więcej...