Opowiadania erotyczne :: Dziwka - część 3 - U Pani Ewy

Wszystko się kręciło. Sygnał na pager, telefon i jak nic nie stało na przeszkodzie po kilku godzinach lądowałem w łóżku. Hotele, mieszkania, domek pod miastem, pensjonaty. Kilkanaście spotkań w dwa miesiące. Nauczyłem się sprawnie zakładać gumkę, po rozmowie o przebierankach kupiłem byle jaką, ale własną bieliznę i tandetną perukę, przywykłem do połykania odkrywając, że lepiej szybko i sprawnie połknąć niż trzymać długo w ustach. Byłem dziwką – w dzień grzecznym studentem a popołudniami i wieczorami wypiętą cipą nadstawiającą się starszym chujom. Karol z Jackiem dotrzymali słowa, zamawiali mnie co dwa tygodnie. Kilku innych klientów też powtórzyło spotkania. Byłem dziwką, która się podoba.
- Marcinku, mam prośbę.
- Przepraszam cię, ale dziś jest rodzinna historia i zupełnie nie dam rady się wyrwać.
- Nie, nie, nie chodzi o dziś.
Jesienna pogoda i deszcz. O osiedlowej budce zacząłem myśleć „moja budka”. Ilekroć Krzysiek puszczał sygnał na pager szedłem na zakupy, do kolegi, przejść się i dzwoniłem dowiedzieć się kto i gdzie chce zrobić sobie dobrze.
- Marcinku, to na trzy, może cztery dni. Ale żaden wyjazd i tylko w dzień.
- To znaczy?
- Koleżanka ma agencję i tam od pewnego czasu ma chłopaka. Rozchorował jej się i zadzwoniła do mnie zapytać czy nie podrzucę kogoś na zastępstwo. Pomyślałem o tobie, oczywiście jeżeli chcesz. Od jedenastej do dwudziestej. Bardzo solidne miejsce, dobry zarobek, znam ją od dawna, solidną firmą.
Mógłby być komiwojażerem. Zachwalał, opowiadał, wszystko pięknie, ładnie i pachnąco, nic tylko lecieć w te pędy i dawać dupy.
- Od jutra?
- Tak kochany, od jutra.
- Nigdy nie byłem w takim miejscu.
- Słoneczko, na pewno sobie poradzisz. Zróbmy tak, powiem jej że przyjedziesz na jeden dzień a jak ci się spodoba to weźmiesz pozostałe.
Podał mi adres i przez trzy minuty jeszcze dziękował tłumacząc jak wielka robię mu przysługę. Pięknie. W konsekwentnym pogrążaniu się dochodziłem do perfekcji.
Zgodnie z umową o dziewiątej trzydzieści następnego dnia stałem przed furtką niczym nie wyróżniającej się willi na Żoliborzu. Żadnego szyldu, tabliczki, tylko numer i czerwony, okrągły dzwonek. Nacisnąłem, chwilę później zamek odskoczył. Zanim podszedłem do budynku drzwi zapraszająco lekko się uchyliły. W korytarzu stała młoda dziewczyna. Zlustrowała mnie spojrzeniem pełnym nie skrywanego krytycyzmu.
- Marcin?
- Tak. Dzień dobry.
- Chodź.
Na wprost korytarza był salon, my skręciliśmy w lewo i przez drugi, krótszy korytarzyk doszliśmy do miejsca, o którym jak szybko się nauczyłem wszyscy mówili Biuro. Blondynka zapukała i słysząc „można” otworzyła drzwi wpuszczając mnie do środka sama jednak pozostała w drzwiach. Za staroświeckim, zarzuconym gazetami biurkiem siedziała starsza, ale zadbana brunetka. Niezależnie od wieku czy stopnia zażyłości dla wszystkich pani Ewa. Podniosła wzrok znad magazynu.
- Ty jesteś ratunkiem od Krzysia, rycerzu na białym koniu?
- Pan Krzysztof powiedział ..
- Krzyś dużo mówi. Radzi sobie więc nie mam o to pretensji. Potrzebuję cię na cztery dni. Nie chcę żadnych problemów. Dziewczyny ci wszystko wytłumaczą. Słuchaj uważnie, rób co do ciebie należy i nic nie zepsuj. Ten lokal się szanuje. Nie potrzebuję kłopotów. Zrozumiałeś?
- Tak proszę pani, ale..
- Umówmy się co do jednej rzeczy. Nie lubię słowa „ale”. Denerwuje mnie. Nie lubię się denerwować i nikt tu nie lubi jak jestem zdenerwowana. To jasne?
- Tak. Chciałem tylko..
- Chłopcze. Chcieć to się ma naszym gościom. Mam im się chcieć tu wrócić. A ty masz się starać, żeby wracali. Żadnej filozofii. Ma być profesjonalnie i dobrze. Jak masz wątpliwości to nie jest nam ze sobą po drodze. Coś jeszcze chcesz powiedzieć?
- Nie.
- Aniu, pokaż mu wszystko, przedstaw dziewczyny. Wytłumacz co do niego należy. Jak masz pytania pytaj się Ani lub innych dziewczyn. Nic nie wymyślaj.
Wróciła wzrokiem do magazynu i przewróciła kartkę dobitnie oznajmiając, że zainteresowanie moją osobą już się skończyło.
- Chodź – powiedziała Anka.
Willa była istnym labiryntem. Dwa piony schodów, salon na parterze, trzy pokoje na piętrze, każdy z łazienką i dwa, ze wspólną łazienką na poddaszu. W podpiwniczeniu pokój dla obsługi, prysznic i garaż zagracony szafkami z pościelą, ręcznikami, pralnia i suszarnia.
- Po spotkaniu odprowadzasz gościa do salonu i bocznymi schodami wracasz do pokoju, szykujesz na następne spotkanie, sprzątasz łazienkę i wracasz na dół. Zawsze sprawdzaj czy któraś z nas nie idzie ze swoim gościem. Wtedy się chowasz. Normalnie siedzisz na dole.
Pomieszczenie na dole było duże. Blat z lustrami, pudełka kosmetyków, szafki na ubrania. Przywitałem się z dziewczynami udając zawodową obojętność i odbyłem dalszą część szkolenia pod okiem Ani. Wszystko wskazywało na to, że praca w burdelu przypomina bardziej sprzątanie hotelowych pokoi a nie pierdolenie się w nich.
- Jeszcze dwie sprawy. Jedni goście się zapowiadają, inni przychodzą z ulicy. Nie wiesz co będzie za pięć minut, więc przychodzisz rano, ogarniasz się i do końca dnia jesteś gotowy. Rozumiesz co mam na myśli?
Palcem wskazała swój tyłek.
- Żadnych obsranych przygód na pokoju. Czyściutko. Druga sprawa, jak masz duet to słuchaj dziewczyny i zawsze ustawiaj się tak, żeby klient miał jak najlepszy widok. Mało dymania, dużo widoków. Dymania i tak mamy pod dostatkiem, następny ogier nam niepotrzebny. Ładny widoczek, klient się spuszcza i można odpocząć.
Czułem się mało komfortowo. Dziewczyny plotkowały o wszystkim i niczym a ja po prysznicu usiadłem w kącie przy stoliku z kolorową prasą. Plotki, wypieki, romanse, w końcu krzyżówki. Co pewien czas szły na górę pokazać się i dziesięć minut później wracały bez jednej lub dwóch. Wracające ze spotkania rzucały krótki komentarz i po szybkim prysznicu wracały do stanu gotowości. Była szesnasta, każda zaliczyła już co najmniej dwa spotkania a ja nic. Głowa bolała od krzyżówek.
- Marcin, za dwadzieścia minut masz się pokazać z Iwoną.
To samo usłyszała Iwona wychodząc z łazienki. Skrzywiła się patrząc w moją stronę i tyle było jej komentarza. Była mojego wzrostu, w szpilkach będzie wyższa. Brunetka o krótkich, lśniących włosach i ciemniejszej karnacji. Przedstawiając się mówiła, że ma dwadzieścia cztery lata. Tak naprawdę miała dwadzieścia osiem i trzyletnie dziecko, którym w dzień opiekowała się matka. Skąd to wiem? Nie skończyło się na czterech dniach i po pewnym czasie z obcego stałem się kolegą, pocieszycielem, rozbawiaczem, powiernikiem i spowiednikiem. Rzucałem się w wir babskich kłótni, doradzałem z ciuchami, byłem maskotką stada samic, w którym tylko ja jedyny nie byłem konkurencją. Jak chcą ruchać młodego to żadna konkurencja. To było jednak później.
- Iwona, Marcin, z uśmiechem gołąbki na górę pokazać się panu.
Konwencja lokalu pozwalała na grymaszenie. Może jednak nie, albo nie z nią, lub tylko ona. Goście dzielili się na trzy grupy : zdecydowani wiedzący co i z kim, zdecydowani ale wybierający dopiero na miejscu i gapcie którzy przyszli i zostaną bądź nie. Ci ostatni byli zmorą – gapcio, nie gapcio, szykujesz się tak samo a później słyszysz może innym razem.
Iwona przodem, ja za nią. W salonie Monika podająca siedzącemu na fotelu mężczyźnie szklankę wody. On, starszy, w ciężkich okularach, na oko dobrze po pięćdziesiątce, spocony spacerem z taksówki pod drzwi. Przy Iwonie wyglądam blado. Od ostatniego stopnia schodów naprężyła się, wyprostowała, ruch nabrał gracji, twarz okrasił uśmiech a ja? Stoję obok w bokserkach i koszulce polo, nie wiem co zrobić z rękoma. Iwona opiera się lekko o poręcz fotela, kopiuję lokując się po przeciwnej stronie. Gadka o niczym, niby żarcik, niby coś, niby nic ..
- Pokaż się młodzieńcze.
To do mnie. Iwona puszcza mi oczko po raz pierwszy chyba szczerze rozbawiona sytuacją. Nie wiem co w tej konwencji znaczy pokaż się. Improwizuję stając przed fotelem w naturalnej, ale lekko napiętej pozie.
- Co chowasz w majtkach?
Przynajmniej konkretnie. Pan Piotr, przedstawił się Piotr, na fotelu, Iwona na oparciu, Monika przy stoliku za nimi a ja ściągam odrobinę majtki wyciągając penisa. Drugą ręką muszę przytrzymać koszulkę. Cała trójka przygląda się z zaciekawieniem a ja dyndam przyrodzeniem bojąc się żeby w trakcie spektaklu nie klapnęło. Ciszę przerywa Iwona wstając i przejmując inicjatywę.
- Piękny, prawda? ..- sięga go ręką i lekko, z naturalną wprawą masuje - .. piękny, sprawny i bardzo klasyczny.
Klasyczny? No dobra, widziała więcej. Kobiety w branży potrafią mówić głosem, w którym jest seks. Nie wszystkie, nie zawsze ale większość które poznałem opanowały tę sztukę w stopniu co najmniej dobrym. Czasami zmiana tonu, z luźnej rozmowy w garderobie na styl salonu zaskakiwała.
- Nie tylko tu się ładnie prezentuje.
Nie wypuszczając mnie z ręki okręciła tyłem do fotelu, dała lekkiego klapsa i pchnęła żebym się pochylił.
- Boski tyłek. Jędrny i wysportowany. Ma jeszcze jedną zaletę .. ale to już możemy sprawdzić w pokoju. Spędzi pan z nami czas?
- Prowadź dziewczynko na górę – powiedział pan Piotr oddając Monice szklankę i gramoląc się z fotela.
- Przodem mały, trójki.
Nie powstrzymała się przed następnym klapsem.
Po spotkaniu była inna. Opowiedziała, że Piotr przychodzi do niej i jej Piotrusia – pod zdrobnieniem krył się słusznych rozmiarów wibrator, że miał operację po której wiesz, zresztą sam widziałeś. Porządny facet, lubi patrzeć, dotykać, co mu zostało? Poprzedni chłopak mu nie pasował a o Tobie szepnął jak byłam z nim pod prysznicem, że podobasz mu się i robimy słodki duecik. On nie nawija, jak powiedział, że wróci to wróci, przynajmniej raz. Przychodzi zawsze we wtorki. Smutna historia. Rano jedzie na grób żony, później do nas.
- Dlaczego ci to mówię?
- Nie wiem.
- Kurwa, zawsze jak jest mi dobrze robię się gadatliwa.
Plotka w burdelu niesie się szybko. Nie zdążysz wyjść z pokoju a w garderobie już komentują, że klient zachwycony lub że coś spierdoliłeś. Od Iwony dłużej pracowała tylko Anka, więc jej opinia o duecie została zapamiętana a moje notowania w babskim stadzie podniosły się z poziomu dna i mułu. O 18:30 miałem klienta na solo, w sam raz żeby na koniec dnia stawić czoła podszczypliwym komentarzom.
- Obciągnąłeś do końca? On to uwielbia.
- Mhm.
- I co?
- Nic. Powiedział, że do ciebie już nie wróci.
Mrugnąlem okiem, żeby nie było wojny. Pozostałe dziewczyny się śmiały.
(c.d.n.)

60%
8129
Dodał MeskaDzivka 19.03.2018 10:50
Zagłosuj

Komentarze (1)
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany.
ulegly1975 nuda
23.03.2018 10:48

Podobne opowiadania

Jak zrobiłem loda koledze

Jak zrobilem koledze loda. Jestem chudym blondynem 177/70/1i nazywam się Wojtek mam 24 lata. Historia wydarzyła się w jedna grudniową noc ,która była dosyć ciepła jak na grudzien chyba +15 stopni,wracałem z moim kolegą Oliwierem do domy na piechotę po imprezie. Oliwer jest podobnej budowy co ja troche jednak niższy niż ja i ma czarne włosy. Jesli chodzi o to jak do tego doszło było to skutkiem jednej z naszych rozmow z wakacji gdzie pijany Oliwier zapronował że zrobi mi loda. Wtedy... Przeczytaj więcej...

Z portalu erotycznego

Opowiadanie to prawdziwa historia, bez koloryzacji. #nofilter Od samego rana czułem ogromne podniecenie. Obudziłem się około 10 i już wiedziałem, że nie wstanę póki sobie nie ulżę. Czasem takie dni, że normalna poranna erekcja jest inna. Nie wystarczy jej przeczekać, trzeba ją wykorzystać. Tak było tego ranka. Mój kutas stał w 100% a może nawet bardziej. Odsłoniłem kołdrę i zobaczyłem pięknie stojący, 19 centymetrowy namiot (zalety spania w piżamie a nie w bokserkach gdzie... Przeczytaj więcej...

Nauczyciel

Cześć, mam na imię Jacek, moja historia rozpoczęła się w liceum miałem wtedy 18lat. Zbliżał się koniec roku szkolnego miałem problemy z kilkoma przedmiotami, ale nie martwiłem się tym wiedziałem, że powoli będę je zaliczał. Jestem szczupłym chłopakiem 60kg, 174cm brunet. W szkole oczywiście było kilku chłopaków którzy mi sie podobali, i oczywiście kilku w mojej klasie. Nie miałem jeszcze wtedy żadnego doświadczenia, ale myślami zawsze wędrowałem, że zabawiam się... Przeczytaj więcej...